W meczu 5. kolejki Ekstraligi Rugby Juvenia Kraków uległa na własnym boisku Ogniwu Sopot 12:40 (0:26). Wicemistrzowie Polski, zwłaszcza w pierwszej połowie zaprezentowali doskonałe rugby, ze świetnie poukładaną ofensywą i grą penetracyjną. Smokom, podobnie jak wiosną brakowało zimnej krwi i wykończenia w kluczowych momentach spotkania.
Starcie w Krakowie rozpoczęło się od zmasowanego ataku Ogniwa. Sopocianie kilka minut próbowali przełamać obronę Juvenii. W końcu dokonał tego Mateusz Plichta, który znalazł lukę w obronie i wpadł na pole punktowe. Ten sam zawodnik był również autorem kolejnego przyłożenia. Po dwóch podwyższeniach Wojciecha Piotrowicza zrobiło się 14:0, a po kolejnej akcji wykończonej przez Dwayne’a Burrowsa 21:0.
W tym krytycznym dla gospodarzy momencie pierwszej połowy, żółtą kartką został ukarany Piotr Zeszutek. Juvenia ruszyła do przodu i grając w przewadze była bliska zdobyczy punktowej. Niestety nie wykorzystała swojej przewagi w młynie dyktowanym, a zbyt „gorące głowy” i błędy popełniane w kluczowych momentach sprawiły, że sopocianie z kolejnych akcji wychodzili obronną ręką. Co więcej przed przerwą przyłożył jeszcze Kacper Drewczyński i goście prowadzili już 26:0.
W drugiej odsłonie Juvenia nieco przycisnęła, ale ponownie nie potrafiła wykończyć żadnej z dobrze zapowiadających się akcji. W końcu Riaan van Zyl popisał się fenomenalną solową akcją i sprintem, który wykończył na polu punktowym, po chwili dorzucając również podwyższenie. Wicemistrzowie Polski odpowiedzieli niemal natychmiast, wychodząc na prowadzenie 33:7.
W końcówce nadzieje swojej drużynie dał jeszcze Arsenii Pastukhov. Łącznik ataku zagrał fenomenalne zawody zarówno pod kątem gry ofensywnej, obrony, jak i pod względem kopów, którymi kilkakrotnie zdobywał dla swojego zespołu cenne metry. Tym razem po indywidualnej akcji wygrał pojedynek sprinterski i zanotował przyłożenie.
Ogniwo znalazło odpowiedź i na tę akcję, ustalając wynik spotkania na 12:40 po drugiej w tym meczu „piątce” Dwayne’a Burrowsa. W końcówce mocno odmłodzony zmianami skład Juvenii próbował jeszcze szarpnąć i zmniejszyć rozmiary porażki, ale sopocianie wytrzymali presję.
– Po raz kolejny kluczem były straty własne. Z moich szybkich szacunków wynika, że 15 razy oddaliśmy piłkę przeciwnikowi i 13 razy sędzia odgwizdał przeciwko nam rzut karny. Jeśli 25 razy tracisz piłkę, to trudno oczekiwać, że wygrasz. W obronie nie zamykaliśmy szarży, uderzaliśmy na wysokości klatki piersiowej i nie pracowaliśmy na nogach – detale, nad którymi musimy pracować. Wielkie brawa dla Ogniwa, bo bardzo skutecznie realizowali swój plan gry – komentował po meczu trener Ciaran Hearn.
– To był trudny mecz do oglądania z ławki. Myślę, że wciąż potrzebujemy czasu. Zawodnicy muszą w siebie uwierzyć i w pełni się zaangażować. Mamy w składzie dwóch 18-letnich gra