Juvenia Kraków walczyła o brązowe medale Ekstraligi rugby do 70. minuty niedzielnego meczu. Ostatecznie jednak, w „małym finale” Smoki musiały uznać wyższość Awenty Pogoni Siedlce 10:30 (3:6). Tym samym krążki zawisły na szyjach gości, a drużyna Konrada Jarosza musi zadowolić się czwartą pozycją na koniec sezonu.
To był mecz o wszystko. Zwycięzca otrzymywał puchar i brązowe medale, przegrany kończył sezon na czwartej pozycji z pustymi rękami. Juvenia Kraków miała w tym spotkaniu atut własnego boiska, ale jednocześnie za sobą rozczarowującą rundę wiosenną. Awenta Pogoń Siedlce z kolei w drugiej części sezonu szła od zwycięstwa do zwycięstwa. Zespół o szerokiej kadrze, z 11 reprezentantami kraju w składzie przyjechał więc pod Wawel w roli faworytów.
Pierwsza połowa była mimo to bardzo wyrównana. Pogoń przeważała terytorialnie, ale obrona krakowian funkcjonowała bez zarzutu i goście nie zdobywali terenu. Podobnie było jednak w drugim kierunku. Kilka zrywów Juvenii, w tym rajd Michała Jurczyńskiego, który w spotkaniu zapracował na tytuł „BMW Dobrzański Zawodnika Meczu”, nie przyniosły zdobyczy punktowej. Wówczas pierwsze skrzypce musieli odgrywać kopacze. Daniel Gdula wykorzystał dwa rzuty karne, a Riaan van Zyl jeden i dzięki temu do przerwy goście prowadzili 6:3.
Siedlczanie wychodzili na drugą połowę w nieco bardziej komfortowej sytuacji. Nie tylko utrzymywali nieznaczne prowadzenie, ale również popełniali mniej niewymuszonych błędów oraz zaczęli dominować w młynach dyktowanych. W całym sezonie to była główna broń Juvenii, która zawiodła w najważniejszym meczu. Właśnie po tym stałym fragmencie gry, na pole punktowe przebił się Vaha Halaifonua. Daniel Gdula dorzucił podwyższenie i drużyny dzieliło już 10 punktów.
Na 20 minut przed końcem spotkania nastąpiło jednak przebudzenie Smoka. Po serii przegrupowań pod polem punktowym rywali, piłka trafiła do Mateusza Polakiewicza. Środkowy po ładnym balansie ciałem wpadł na pole punktowe. Po podwyższeniu, żółtą kartką został dodatkowo ukarany Jędrzej Nowicki z Pogoni i wydawało się, że oto krakowianie stają przed szansą na odwrócenie losów meczu.
Nic bardziej mylnego. Po rzucie karnym, Riaan van Zyl nie posłał piłki na aut. Martin Mangogo wyprowadził kontrę z głębi pola, a potem sam wykończył błyskawiczną akcję swojego zespołu. Zamiast odrabiania strat w przewadze, Smoki straciły cenne przyłożenie i to zupełnie podcięło im skrzydła. Gdy dodatkowo Daniel Gdula dorzucił rzut karny, a do końca zostało niespełna dziesięć minut, sytuacja dla gospodarzy wydała się beznadziejna. Wtedy też Maciej Dorywalski nie utrzymał nerwów na wodzy i w wyniku przepychanki zobaczył czerwoną kartkę, co sprawiło, że Juvenia straciła atut przewagi liczebnej.
Tymczasem Pogoń konsekwentnie dążyła do zwycięstwa i przypieczętowała je, kiedy w ostatnie akcji meczu na pole punktowe wpadł Witalij Kramarenko, a wynik z podstawki ustalił Daniel Gdula.
– Patrząc na założenia zrobione przed sezonem, wykonaliśmy plan. Mieliśmy zająć miejsce w pierwszej