W ostatnich 20 latach rugbiści urośli i przybrali na wadze. Tak wynika z badań francuskiego instytutu sportowej biomedycyny przeprowadzonych na zawodnikach biorących udział w Pucharze Świata w Rugby.
O ile to, że rugbiści są coraz wyżsi, nie dziwi, bo w krajach rozwiniętych od dawna obserwuje się tego rodzaju tendencje (badania w Niemczech wykazały, że kolejne pokolenia są średnio o 1,5 cm wyższe), o tyle wzrost wagi budzi zainteresowanie.
Zawodnicy rugby w 20 lat przytyli średnio 6,6 kg. A gdyby uwzględnić tylko drużyny dochodzące w Pucharze Świata co najmniej do ćwierćfinału, to przybranie na wadze byłoby jeszcze większe. Zawodnicy tych drużyn są bowiem średnio o 2 kg ciężsi niż ich rywale. Nie znaczy to jednak, że są bardziej tłuści – twierdzi raport. Wzrost wagi wynika bowiem przede wszystkim z większego reżimu treningowego i żywieniowego. A to prowadzi do zwiększenia masy mięśniowej.
Warto przy tym porównać wyniki rugbistów do innych sportów. W NBA w tym samym okresie waga koszykarzy skoczyła również, ale tylko o 2,7 kg. W baseballowej MLB, choć omawiany okres był podobno czasem, gdy wielu graczy budowało masę mięśniową używając sterydów, różnica jest jeszcze mniejsza – 2 kg.
Wzrost wagi w rugby zbiega się z wprowadzeniem zawodowstwa w 1995 r. Wcześniej działacze największych krajowych i światowych organizacji tak mocno bronili amatorstwa, że w strachu przed profesjonalizacją nie rozgrywali mistrzostw świata (pierwsze odbyły się w 1987 r.), europejskich pucharów (pierwsza edycja w sezonie 1995/96), a nawet nie ubiegali się o włączenie gry do programu igrzysk olimpijskich. W ojczyźnie rugby – Anglii – ogólnokrajowa liga ruszyła dopiero w sezonie 1987/88, czyli grubo ponad 100 lat po skodyfikowaniu przepisów. Owszem, bardzo często najlepsi zawodnicy byli wynagradzani przez sponsorów klubów fikcyjnymi posadami w ich przedsiębiorstwach albo tak jak w Walii w latach 70. anonimowi kibice wkładali pieniądze do wystawionych przed szatnią butów (skończyło się to skandalem). Nie da się tego jednak porównać do czasów po 1995 r., gdy rugbiści wreszcie mogli skupić się na grze. Ta też mocno zmieniła się w ostatnich 20 latach. Czysty czas gry wzrósł o 25 proc. Zawodnicy muszą być bardziej wytrzymali. Na boisku pokonują więcej kilometrów, wykonują więcej szarż.
Już siedem lat temu, gdy stacja BBC podsumowywała dziesięciolecie wprowadzenia zawodowstwa, angielski trener od przygotowania fizycznego Dave Reddin podkreślał: – Zawodnicy stali się ciężsi, ale równocześnie mają mniej tkanki tłuszczowej. W erze amatorskiej było to 12-15 procent. Dziś jest w granicach 10. Wzrost wagi musi iść w parze z przyrostem siły. Gracze są dziś szybsi i silniejsi, a to ma przełożenie w atakach na rywala, które są potężniejsze. Nie do uniknięcia jest też wzrost liczby kontuzji. Aby chronić najlepszych przed nadmiernymi obciążeniami, niektóre federacje krajowe wyznaczają nawet limit dopuszczalnej liczby meczów dla zawodnika.
Tymczasem w rozgrywanym właśnie Pucharze Sześciu Narodów (nieoficjalne Mistrzostwa Europy) na głównego faworyta wyrosła Walia, która w sobotę skompletowała tzw. Potrójną Koronę, czyli wygrała w roku ze wszystkimi wyspiarskimi rywalami – Irlandią (23:21 w Dublinie), Szkocją (27:13 w Cardiff) i Anglią (19:12 w Londynie). Oba wyjazdowe zwycięstwa Walijczycy wywalczyli w dramatycznych okolicznościach. Na Aviva Stadium wygrali dzięki karnemu w 80. min (przegrywali 20:21), a na londyńskim Twickenham szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść w ostatnich ośmiu minutach spotkania (przegrywali 9:12). Decydujący o triumfie w całych rozgrywkach mecz z Francją Walijczycy rozegrają 17 marca w Cardiff.
Źródło: Sport.pl