Wyróżnione
Meczem z Ogniwem krakowianie kończą pierwszą rundę i jeśli zwyciężą z bonusem, to wrócą do Krakowa jako mistrzowie jesieni.
Jeśli nie zaliczą czterech przyłożeń (za to jest dodatkowy punkt), będą z niecierpliwością śledzić poczynania Lechii Gdańsk, która jeszcze może wyprzedzić Juvenię. – Na szczęście wszystko jest w naszych rękach i możemy postawić kropkę nad „i”. Zawodnicy mają świadomość, że zwycięstwo bez bonusu będzie budzić niedosyt – zapewnia trener Andrzej Kozak.
Szkoleniowca tym razem nie będzie z drużyną z powodu kontuzji kolana. Ostateczna diagnoza wciąż nie jest znana, ale może to być nawet zerwanie więzadeł. – Od dwóch tygodni jestem w rodzinnym Lublinie. Czy moja absencja może odbić się na formie drużyny? Z pewnością nie, bo w zastępstwie zajęcia prowadził Leszek Samel oraz doświadczeni zawodnicy, jak Grzegorz Falk i kapitan Konrad Jarosz. Wiem, że są dobrze przygotowani i w bojowych nastrojach – zapewnia Kozak.
Sposób na pokonanie drużyny z Pomorza pokazał ostatnio wicelider tabeli – Arka Gdynia – który wygrał do zera. Choć wynik pokazuje różnicę klas, to trener Kozak wyrobił sobie inną opinię. – Wynik nie odzwierciedlał boiskowych wydarzeń, a Arka zdobywała przyłożenia po indywidualnych błędach młodych sopocian – przekonuje. – Od pierwszych minut musimy narzucić styl, bo Ogniwo w grze swobodnej jest piekielnie groźne. Jego pozycja w tabeli jest niższa od potencjału, jakim dysponuje. Trener Putra powołał z Ogniwa do kadry dwóch zawodników formacji młyna, a od nas tylko Falka.
We wtorek nie dojdzie do zaległego meczu Pucharu Polski z Arką Gdynia. Goście po raz drugi zgłosili swoją niedyspozycję i Komisja Gier i Dyscypliny przyznała krakowianom awans do półfinału walkowerem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków