Wyróżnione
Rugbiści Salwatora Juvenii pokonali z bonusem drużynę z Olsztyna w ostatnim meczu ligowym rundy jesiennej przed własną publicznością, ale styl wygranej pozostawił niedosyt. – Od zwycięstwa w Siedlcach panuje rozprężenie – przyznał Jakub Jasiński, wiązacz Juvenii.
Rugbiści Salwatora Juvenii pokonali z bonusem drużynę z Olsztyna w ostatnim meczu ligowym rundy jesiennej przed własną publicznością, ale styl wygranej pozostawił niedosyt. – Od zwycięstwa w Siedlcach panuje rozprężenie – przyznał Jakub Jasiński, wiązacz Juvenii.
Zaskoczył też trener Andrzej Kozak, który po wcześniejszej serii uwag do gry swoich zawodników, tym razem szukał pozytywów: – Jestem w bardzo dobrym humorze, bo udało się zrealizować cel, czyli sforsować najlepszą formację młyna w Polsce i zgarnąć pięć punktów. Teraz wymaga się od nas coraz więcej, bo przyzwyczailiśmy już widzów do świetnych występów choćby z Folcem Warszawa i Arką Gdynia. Pamiętajmy jednak, że takie mecze zdarzają się najwyżej dwa razy w jednej rundzie.
Choć zespół Juvenii zagrał lepiej niż tydzień wcześniej z beniaminkiem z Pruszcza Gdańskiego, to dłużej walczył o czwarte przyłożenie dające dodatkowy punkt. Po raz kolejny okazało się, jak istotnym zawodnikiem jest kadrowicz Grzegorz Falk. Ukarany żółtą kartką zszedł na dziesięć minut, a Juvenia za chwilę straciła jedyne punkty w meczu i nie mogła wyjść z własnej połowy. – Grzesiek jest najlepiej grającym zawodnikiem maula w drużynie i kluczowym w młynie. Bez niego popełnialiśmy wiele błędów, a sędzia dyktował rzuty karne dla rywali – przyznaje Kozak.
Autorem pierwszych punktów był niezawodny od początku sezonu Jarosław Tomczik. Mimo że Czech wybiegł na plac gry z opaską uciskową na kontuzjowanym kolanie, to i tak skutecznie wykonał rzut karny. Przy kolejnej próbie zastąpił go już Konrad Jarosz, kapitan Juvenii i już do końca egzekwował stałe fragmenty gry. – Założenie było takie, by Jarek jak najmniej angażował się w grę kontaktową, a zajmował rozrzucaniem piłek do kolegów – zdradza trener.
Opiekun olsztynian nie miał po meczu kwaśnej miny. – Liczyłem na trochę lepszą grę swojego zespołu, ale nie na punkty. Trzeba być realistą, a nam, ze względu na kontuzje, brakowało aż jedenastu zawodników – kręcił głową Leszek Bors i chwalił krakowian: – Juvenia zrobiła przez rok duży postęp, a do tego gra ładnie. Jednak jej wartość poznamy dopiero na wiosnę, gdy z mocnymi zmierzy się na wyjeździe.
Sprawdzian już za dwa tygodnie w ostatnim meczu tej rundy z Ogniwem w Sopocie, a na kibiców w Krakowie czeka jeszcze zaległy mecz w 1/4 finału Pucharu Polski z Arką Gdynia (11 listopada). Jeśli jednak goście nie potwierdzą terminu do jutra, to Juvenia uzyska awans walkowerem.
Salwator Juvenia Kraków – WMPD-PUDiZ Olsztyn 32:7 (20:0).
Punkty: Jarosz 9, Mączka, Jasiński, Bielawski, Sokołowski po 5, Tomczik 3 – Bekier 5, Nowacki 2.
Juvenia: Nawrot (Nowak), Odoliński (Kiraga), Gajda (Jóźwik), Falk Ż, Świadek, Budka (Ingarden), Mączka (Leroch), Jasiński, Jarosz (Zawojski), Tomczik, Zagórowski, Smoleń, Bielawski (Wojciechowski), Marcin Sokołowski, Maciej Sokołowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków