Fenomenalny wynik, fantastyczna postawa i pochwały zbierane od trenerów i zawodników z całego świata. Juvenia Kraków wywalczyła drugie miejsce w 50. edycji Emirates Airline Dubai Rugby Sevens. Młode Smoki występujące w turnieju U19 International przebiły się do wielkiego finału i dopiero tam uległy zespołowi Peregrines z RPA 14:22. Tym samym krakowianie napisali nowy, piękny rozdział historii polskiego rugby.
Turniej w Dubaju jest jednym z największych na świecie turniejów w rugby olimpijskim. Obok 28 najlepszych reprezentacji męskich i żeńskich, rywalizujących w World Sevens Series, na siedmiu boiskach walczą zespoły z całego świata w różnych kategoriach. W sumie 227 drużyn. Młode Smoki były jedną z 20 ekip w kategorii do lat 19 i wygrywając dwa mecze w fazie grupowej i minimalnie przegrywając jeden pojedynek, awansowały do ćwierćfinału.
Sobota była trzecim dniem zmagań i zarazem dniem rozstrzygnięć. Juvenia Kraków na początek miała zmierzyć się z jedyną drużyną, której uległa w fazie grupowej (14:17). Central SA Invitational, finaliści poprzedniej edycji Dubai Sevens tym razem nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. – Można powiedzieć, że zagraliśmy niemal perfekcyjny mecz. Wszystko funkcjonowało doskonale zarówno w obronie, jak i ataku. Niemal do końca prowadziliśmy 19:5, ale drużyna, wiedząc jaką ma przewagę chciała pokusić się o jeszcze jedno przyłożenie. Punkty położyli rywale, ale nie miało to znaczenia. Spełniliśmy nasze marzenia – mówił po spotkaniu rozpromieniony Łukasz Kościelniak.
Krakowski szkoleniowiec wiedział, że po tym meczu, jego podopiecznych stać na pokonanie każdego rywala. Nie nakładał na nich jednak niepotrzebnej presji. – Mieliśmy wyjść na ten mecz z uśmiechem i zagrać go dla siebie. Dla przyjemności i… wygraliśmy – komentował Marcin Morus, który zdobył jedno z kluczowych przyłożeń w tym starciu. Juvenia do przerwy przegrywała bowiem 5:15 i wydawało się, że silny fizycznie rywal nie odda już prowadzenia. Tymczasem Smoki posłały na pole punktowe wspomnianego Morusa oraz Jakuba Rapacza.
W szeregach Juvenii wybuchła szalona radość. Jeszcze kilka dni wcześniej nikt nie spodziewał się, że drużyna z Polski ogra doświadczone zespoły z RPA i awansuje do wielkiego finału. Na świętowanie nie było jednak czasu. Ze względu na opóźnienia w harmonogramie, krakowianom zostało zaledwie półtorej godziny na regenerację i rozgrzewkę do decydującego starcia.
Kiedy z murawy głównego stadionu schodzili po swoim meczu aktualni mistrzowie olimpijscy, reprezentacja Fidżi, na ich miejsce wybiegła siódemka Juvenii Kraków. Na trybunach siedziało już kilkanaście tysięcy kibiców, którzy żywiołowo reagowali na efektowne akcje młodych rugbistów. – Niesamowite uczucie. Znalazłem się na murawie obiektu, na którym odbywały się zawody World Series. Kiedy staliśmy w tunelu prowadzącym na murawę myśleliśmy tylko o tym, żeby jak najlepiej zagrać – mówił Artur Bryl.
Tak też się stało. Starcie z południowoafrykańską drużyną Peregrines zaczęło się fenomenalnie. Jako pierwszy na pole punktowe wdarł się Artur Bryl, a kilka minut później Jakub Rapacz. Pierwszy z wymienionych podwyższył oba przyłożenia i do przerwy krakowianie niespodziewanie prowadzili 14:0. – W tej połowie zagraliśmy fenomenalnie. Zawodnicy dali z siebie wszystko i pokazali bardzo dojrzałe i efektowne rugby. W drugiej odsłonie zabrakło nam sił. Popełniliśmy cztery proste błędy, a przeciwnik tej klasy zawsze potrafi je wykorzystać. Straciliśmy cztery przyłożenia. Przegrana oczywiście boli, ale to historyczny sukces Juvenii i całego polskiego rugby, więc trzeba się cieszyć. Warto też podkreślić, że nie byłoby nas tu, gdyby nie wsparcie Miasta Kraków, które uwierzyło w potencjał tej młodej drużyny. Swoją cegiełkę dołożył też Polski Związek Rugby, który pokrył koszt ubezpieczeń zawodników – podsumował Łukasz Kościelniak.
Młodzi rugbiści Juvenii Kraków mieli oczywiście apetyt na więcej, ale kiedy odebrali kryształowe medale za drugie miejsce i przyjęli mnóstwo pochwał od południowoafrykańskich trenerów i zawodników, dotarło do nich czego dokonali. W tyle za nimi zostały liczne zespoły z RPA, czy młodzieżowe reprezentacje Niemiec, Belgii oraz Danii. Nikt nie spodziewał się, że klubowa drużyna z Polski może zajść tak daleko na międzynarodowej arenie. – Jest po co wracać za rok – dodał z przekornym uśmiechem szkoleniowiec Smoków.
Juvenia Kraków – SA Invitational 19:12 (14:5)
Juvenia: Artur Bryl 9, Igor Kocimski 5, Bartłomiej Janeczko 5
Juvenia Kraków – North West Barbarians 17:15 (5:15)
Juvenia: Jakub Rapacz 10, Marcin Morus 5, Igor Kocimski 2
Juvenia Kraków – Peregrines 14:22 (14:0)
Juvenia: Artur Bryl 9, Jakub Rapacz 5