Rozmowa z Leszkiem Samelem, prezesem Juvenii Kraków.
– Często staramy się w mieście o jakieś pieniądze, ale nie udaje się. Chcemy chociaż za miejskie pieniądze wyremontować kotłownię. Przed każdą zimą się boimy, że to wszystko nie wytrzyma – mówi Leszek Samel, prezes Juvenii Kraków.
Łukasz Szpyrka: Otwarte w ubiegłym tygodniu Narodowe Centrum Rugby 7 przy ul. Karola Darwina to dobry pomysł?
Leszek Samel: To się okaże. Liczyliśmy na inną lokalizację, ale wybrano Nową Hutę. Powiem wprost: mieliśmy nadzieję, że jeśli kiedykolwiek w Krakowie pojawią się pieniądze na rugby, to trafią one do Juvenii. Tak się jednak nie stało.
Czy ta lokalizacja pozwoli się rozwinąć tej dyscyplinie w Krakowie?
– Wątpię. Życzę jednak Nowej Hucie Rugby Club jak najlepiej. Niech im się uda, bo fajnie by było, gdybyśmy mieli w mieście dwie dobre drużyny.
Jak chcecie wykorzystać potencjał nowego ośrodka?
– Przede wszystkim operatorzy obiektu, czyli też władze tamtego klubu, muszą reaktywować silną drużynę. Jeśli tak się stanie, chętnie tam zagramy. Inna sprawa, że jeśli mamy za to zapłacić cokolwiek, to na pewno nas nie będzie. Gdyby miasto opłaciłoby wszystko, to tak. Przecież mamy swój obiekt i tamten nie jest dla nas niezbędny. Jeśli jednak będzie wola, by z nimi zagrać, to się zgodzimy, ale oczywiście nie będziemy płacić.
Jak widzi pan krakowskie rugby za kilka lat?
– Wizja przyszłości wygląda bardzo dobrze. Nowa Huta jest coraz lepsza, ma fajny obiekt, wsparcie miasta. Rok po roku awansuje do wyższych lig. My prężnie z nimi współpracujemy, wypożyczamy naszych młodych zawodników, którzy w ich klubie się ogrywają.
A jakie są plany Juvenii?
– Chcemy się utrzymać. Ale ambitnie podchodzimy do przyszłości. Chcemy niedługo powtórzyć nasz najlepszy sezon 2009. W ciągu dwóch, trzech lat powinna tu powstać naprawdę mocna drużyna. Mamy młody zespół z dużym potencjałem.
Najlepiej to zrobić za pieniądze sponsora.
– Wciąż go szukamy, a trochę to już trwa. Mamy ludzi, którzy nas wspierają, i chwała im za to, ale potrzebujemy większych pieniędzy. To, czym dysponujemy, nie pozwala myśleć o rozwoju. Zmieniła się dotacja z miasta i teraz dostajemy pieniądze za rugbistów do 21. roku życia.
Tym bardziej przydałyby się więc pieniądze z miasta, które na NCR przeznaczyło blisko 4 mln zł.
– Juvenia faktycznie może żałować. A czy te pieniądze trafiły w odpowiednie miejsce? Czy to dobrze dla polskiego i małopolskiego rugby? Okaże się. Często staramy się w mieście o jakieś pieniądze, ale nie udaje się. Chcemy chociaż za miejskie pieniądze wyremontować kotłownię. Przed każdą zimą się boimy, że to wszystko nie wytrzyma.
Przed sezonem mówił pan, że przydałby się roczny budżet w wysokości 100 tys. zł.
– Tak, tylko proszę pamiętać, że wystarczy to jedynie na udział w rozgrywkach, opłacenie trenera, bo aż strach mówić, jakie grosze dostaje nasz obecny szkoleniowiec. Poza tym chcielibyśmy mieć parę groszy chociaż na posiłki w podróży. Teraz jedziemy daleko na wyjazd, a zawodnicy z własnej kieszeni płacą za obiady. Te pieniądze pozwoliłyby nam na przygotowania do sezonu, jakieś małe zgrupowanie i tyle. Na odnowę i rehabilitację już nie, bez szans na jakieś wynagrodzenie dla zawodników.
Źródło: Sport.pl