Po rozegranym w sobotę półfinale I ligi rugby Juvenia Kraków przywiozła pod Wawel pierwszy, historyczny medal Mistrzostw Polski Seniorów! Krążek jest owocem pracy drużyny przez kilka ostatnich lat i miejmy nadzieje, że stanowi początek złotych lat małopolskiego rugby. Smoki są jedyną amatorską drużyną w pierwszej czwórce, dlatego radość z osiągniętego sukcesu jest ogromna. Cały szczęśliwy obraz psuje tylko delikatnie myśl, że było bardzo blisko finału w Krakowie, a rozstrzygnięcie meczu z Arką nie do końca leżało w rękach biało-niebieskich.
Mecz rozpoczął się frontalnym atakiem Gdynian. Padający deszcz i mokra piłka uniemożliwiły szybką, efektowną grę obu formacjom ataku. Kibice mogli natomiast zobaczyć bardzo dynamiczne, ostre wejścia zawodników młyna, które rozbijały się w pył o mur defensywy. Krakowianie tego dnia byli wyraźnie zdeterminowani, a ich obrona zorganizowana była perfekcyjnie. Dość powiedzieć, że gospodarze punkty zdobywali jedynie po kopach na bramkę. Tak stało się już w 6 minucie, kiedy dogodną pozycję wykorzystał Dawid Banaszek. Jednak już chwilę później zrewanżował mu się Jaroslav Tomcik i było 3:3. Sytuacja się powtórzyła i w 20 minucie, na tablicy widniał wynik 6:6. Żadna ze stron nie potrafiła przeprowadzić groźnej akcji, choć zobaczyliśmy tego wieczoru kilka efektownych rajdów, zwłaszcza w wykonaniu skrzydłowych i obrońców obu ekip. Jeszcze przed gwizdkiem, który odesłał rugbistów do szatni, Dawid Banaszek popisał się drop goalem, a następnie podwyższył wynik na 12:6 z karnego.
W drugiej połowie nie opadła mobilizacja gości z Krakowa. Defensywa nadal pracowała, jak w zegarku, a Banaszek zdołał wykorzystać tylko jednego z trzech podyktowanych przez sędziego głównego karnych. Smoki odpowiedziały pięknym przyłożeniem Marka Odolińskiego, które nie zostało jednak uznane, gdyż prowadzący zawody zdecydował się po długim namyśle odgiwzdać podanie do przodu… Również Arka zameldowała się raz na polu punktowym Juvenii, ale w tym przypadku, podanie do przodu było ewidentne, więc obyło się bez kontrowersji. Mecz zakończył się wynikiem 15:6 dla Arki, która tym samym awansowała do wielkiego finalu. Drużyna Buldogów rozegra go na własnym stadionie, a jej przeciwnikiem będą Budowlani Łódź.
Pytanie skąd w tytule ta „nutka goryczy”? Juvenia Kraków nie była może w tym spotkaniu stroną przeważającą i nie potrafiła skonstruować owocnej akcji w ataku, ale to samo można powiedzieć na temat gry Arki. Obie ekipy zagrały bardzo twarde zawody, a warunki spowodowały, że trzeba było nastawić się na taktykę młynową i szukanie miejsca blisko przegrupowań, bez szerokich podań do skrzydłowych. Smoki zaprezentowały się bardzo solidnie i wykazały się determinacją. Wspomnieć można, że z kontuzją mięśnia dwugłowego wystąpił tego dnia Konrad Jarosz, a z urazami z boiska schodzili Mariusz Zagórowski oraz Tomasz Świadek. Krakowianie nie pozwolili na dobrą grę Dawidowi Banaszkowi, który wykopał co prawda zwycięstwo, ale w grze otwartej był szybko zatrzymywany przez naszych defensorów.
Arka oprócz tysiąca dopingujących głośno kibiców, którzy nie wiedzieć czemu zaczęli nagle śpiewać coś o Cracovii, która z tego co się orientuję, sekcji rugby nie posiada, miała ze sobą tego dnia jeszcze jednego sprzymierzeńca. Był to sędzia Marcin Zeszutek. Wspomnieć wystarczy nieuznane przyłożenie, drop goal, wykonany po tym jak piłka wypadła do przodu Łukaszowi Szostkowi, czy nieprzyznawanie karnych dla Juvenii za trzymanie piłki na ziemi, czy zagarnianie do przegrupowania. Kuriozum były żółte kartki najpierw dla Macieja Sokołowskiego, a potem jego brata Marcina, za próbę kopnięcia przeciwnika (w przypadku starszego z braci, decyzja bezpodstawna) i udzielenie upomnienia Sławomirowi Jelińskiemu z Arki za, cytuję: uderzenie przeciwnika pięścią w twarz. Decyzja podyktowana faktem, że byłaby to druga żółta kartka Jelińskiego, która wykluczyłaby go ze spotkania finałowego. Sędzia Zeszutek nie reagował również często na sygnalizację bocznych, którzy naciśnięciem guzika na chorągiewkach informowali o przewinieniach na boisku.
Nie chcę w tym miejscu umniejszać drużynie Arki, która podobnie jak Juvenia zagrała dobre zawody i mimo wszystko była stroną, która częściej posiadała piłkę i atakowała. Jednak mecz mógłby być dużo piękniejszym widowiskiem, gdyby sędzia pozwolił grać Krakowianom. Wynik na styku podgrzałby atmosferę i kto wie, która z ekip wytrzymałaby wtedy presję. Szkoda, że ambicja amatorów z Krakowa była gaszona błędnymi, krzywdzącymi decyzjami, które podcinały im skrzydła. Szkoda dla Juvenii i szkoda dla obrazu polskiego rugby.
Jednak w każdej beczce miodu, musi znaleźć się łyżka dziegciu i nikt tego w tej chwili nie zmieni. Juvenia Kraków osiągnęła historyczny sukces i myślę, że każdy z zawodników jeszcze długo będzie ściskać w ręce wywalczony medal. Radość w małym klubie z krakowskich Błoń jest teraz ogromna i miejmy nadzieje, że za rok o tej porze będzie jeszcze większa, a krakowskie Smoki, znów będą walczyć o najwyższe miesjce na podium.
Arka Gdynia – Salwator Juvenia Kraków 15:6 (12:6)
ARKA: Ruszkiewicz, Wojaczek, Kałduński – Skindel, P.Nowak (57′ Moroz) – Jeliński, Dąbrowski, Raszpunda – Szostek – Banaszek – 15 pkt, Kavtidze, Głuszek, Korbolewski (60′ Chromiński), Tsiklauri (59′ Malochwy) – Simionkowski (70′ Denisiuk). Rezerwa: Kaszubowski, Rogowski, Walczuk.
JUVENIA: Waldemar Nawrot (64′ Grzegorz Kiraga), Marek Odoliński (73’Jerzy Głowacki), Radosław Gajda (60′ Tomasz Nowak) – Grzegorz Falk, Tomasz Świadek (34′ Patrik Leroch) – Mateusz Ingarden (48′ Rafał Budka), Maciej Mączka, Vlastimil Madry – Konrad Jarosz – Jaroslav Tomcik, Mariusz Zagórowski (17′ Grzegorz Zawojski), Paweł Wojciechowski, Dariusz Smoleń (68′ Paweł Piwnicki), Marcin Sokołowski – Maciej Sokołowski, a medal w tym sezonie wywalczyli także: Jacek Bielawski, Kajetan Cyganik, Jakub Sajdak, Marcin Siemaszko i Adam Grabski.
Trener: Andrzej Kozak
Trener przygotowania motorycznego: Jerzy Włodarczyk
Żółte kartki: Sławomir Jeliński (Arka) Marek Odoliński, Maciej Sokołowski, Marcin Sokołowski, Konrad Jarosz (Juvenia)
Sędziowali: Marcin Zeszutek, Wiesław Piotrowicz i Grzegorz Michalik