Przeciętna gra z chwilowymi przebłyskami wystarczyła, by krakowianie po czterech porażkach odnieśli zwycięstwo. – Cieszą punkty, ale styl pozostawia wiele do życzenia – przyznaje Andrzej Kozak, trener Juvenii.
Ogniwo Sopot chciało przypieczętować obecność w czwórce najlepszych, a Juvenia zachować jeszcze szanse na grę w fazie medalowej. Bardziej zdeterminowani byli gospodarze i po raz pierwszy od dwóch miesięcy nie dali się zepchnąć rywalom do defensywy. Efekty przyszły bardzo szybko, bo już w czwartej minucie Paweł Wojciechowski potężnie uderzył z ponad 40 metrów i piłka wpadła między słupy.
Goście potrzebowali tylko dwóch prób, by doprowadzić do remisu. Z upływem czasu irytacja trenera Kozaka przybierała na sile, bo wynik nie ulegał zmianie. – Determinacja i agresja przyszły dopiero w drugiej połowie. Gdybyśmy w taki sposób zagrali przed przerwą, to w Krakowie zostałoby nie cztery, a pięć punktów – przekonywał szkoleniowiec.
Punkt za nikłą porażkę pojechał do Sopotu i strata krakowian do Ogniwa wynosi dwa. Konrad Jarosz, kapitan zespołu, ma nadzieję, że wygrana okaże się kołem zamachowym. – Niezbędna jest większa liczba wspólnych treningów. Tylko w ten sposób wyeliminujemy minusy, których wciąż jest dużo – uważa Jarosz.
Juvenia – Ogniwo Sopot 13:8 (3:3)
Punkty: Wojciechowski 8, Jarosz 5 – Łopuski 5, Schulte-Noelle 3
Juvenia: Kiraga (45. Nawrot), Grabski, Głowacki, Gajda, Świadek, Mączka, Siemaszko, Budka, Wojciechowski Ż, Jarosz, Zawojski (78. Cyganik), Lendormy, Piwnicki (75. Sajdak), Marcin Sokołowski, Maciej Sokołowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków