W Australii jest żyjącą legendą rugby. Co roku, najlepszy zawodnik klubu Queensland RFC Reds dostaje medal jego imienia. To on wręcza koszulki zawodnikom reprezentacji Australii przed meczami międzynarodowymi. Niewielu polskich sportowców zrobiło za granicą tak wielką karierę, jak Stan Pilecki.
Historię naszego rodaka opisuje „Polska The Times”. Pilecki urodził się w niemieckim obozie jenieckim w Augustdorfie. Gdy miał trzy lata, jego rodzina wyemigrowała do Australii … przez pomyłkę.
– Wcale nie miałem lądować w Australii, tylko w Kanadzie. Tylko że moi rodzice pomylili godziny i przegapili prom – wspomina Pilecki.
Pomyłka rodziców wyszła mu jednak na dobre, bo w Australii Polak zrobił karierę, o jakiej wielu innych sportowców może tylko pomarzyć. W drużynie Queensland RFC Reds rozegrał 118 spotkań i stał się prawdziwą ikoną klubu. Co roku najlepszy zawodnik otrzymuje medal jego imienia.
Świetna gra pozwoliła Pileckiemu przebić się także do reprezentacji Australii. Polak był prawdziwym bożyszczem kraju kangurów. Choć słowo „był” nie jest tu adekwatne. Wciąż nim jest. To on przed meczami Australii wręcza zawodnikom tego kraju koszulki. Panuje przekonanie, że ma … szczęśliwą rękę. I coś w tym jest. Podczas niedawnego tournee Australijczyków po Europie „Kangury” odniosły same zwycięstwa.
Dziś Stan Pilecki ma już 62 lata. Właśnie po raz pierwszy przyleciał do Polski, na zaproszenie Warszawskiego Towarzystwa Rugby „Barbarians”. To dla niego bardzo wzruszające chwile, bo jak sam przekonuje, czuje się Polakiem.
– Nigdy nie mogłem zagrać dla Polski, ale za każdym razem, kiedy wybiegałem w koszulce Australii, miałem nasz kraj w sercu. Nawet koledzy mówili, żem nie Australijczyk, tylko Polak – wspomina były zawodnik.
Jak Polakowi udało się zrobić tak wielką karierę? Po prostu … miał talent. Jak sam przyznaje nie trenował, bo mu się nie chciało. Inni zasuwali na treningach, a on wychodził na boisko i grał.
– Po co miałem się męczyć na treningach? Żeby gorzej grać w meczu? – pyta Stan Pilecki, który w ramach pomocy polskiemu rugby planuje m.in zabranie grupy naszych młodych utalentowanych zawodników na roczne stypendium do Australii.
– Ale tylko pod warunkiem, że w niej nie zostaną. Tylko jeden Polak może grać dla tego kraju. Reszta ma grać dla ojczyzny – kończy Pilecki.
Źródło: Polska The Times