Juvenia chce pokonać w Pucharze Polski Czarnych Pruszcz Gdański, lidera I ligi, i zatrzeć złe wrażenie po porażce z beniaminkiem. – Zagramy tak, by do rewanżu podejść na luzie – zapowiadają krakowianie.
Po przegranej z Orkanem Sochaczew nastroje w Juvenii są kiepskie. Pierwszą szansą rehabilitacji będzie sobotni mecz Pucharu Polski, w którym krakowianie zagrają z Czarnymi (w poprzednim sezonie spadli z ekstraligi).
Marna frekwencja w PP w poprzednich latach zmusiła Polski Związek Rugby do podjęcia decyzji o obowiązkowym udziale wszystkich 16 klubów. – Poważniej traktujemy ligę, ale nie pojedziemy na Pomorze z myślą, by tylko odbębnić PP – zapewnia Kajetan Cyganik, menedżer klubu.
Juvenia pierwszy mecz miała rozegrać tydzień temu, ale oba kluby tak długo negocjowały zmianę gospodarza, że zabrakło biletów na przejazd pociągiem. Po zamieszaniu strony uznały, że odpowiedzialny jest związek, który zwlekał z ogłoszeniem miejsca i godziny spotkania. – Teraz centrala poszła nam na rękę i rewanż zagramy 24 października, gdy inne zespoły będą już toczyć walkę w 1/4 finału – podkreśla Cyganik.
Juvenia ma problemy kadrowe. Zdarza się, że w treningu uczestniczy raptem ośmiu zawodników. – Sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Teraz mamy umiejętności jak czołówka, ale cierpimy na niedyspozycję fizyczną – przyznaje Tomasz Świadek, rugbista krakowian.
To jednak nie koniec złych wiadomości, bo po operacji Czecha Jaroslava Tomczika z gry pod Wawelem zrezygnowali jego rodacy. Na razie nie wiadomo na jak długo.
Kasa Juvenii wciąż świeci pustkami, dlatego drużyna wyjeżdża do Pruszcza Gdańskiego o świcie, w dniu meczu. – Pojedziemy swoimi samochodami, bo na większy komfort nie możemy sobie pozwolić – przyznaje Cyganik.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków