Gra w rugby tworzy rodzinne więzi – tak długo, jak będzie atmosfera w drużynie i nad pieniądze będziemy przedkładać zadowolenie – zapewnia Grzegorz Falk, czołowy zawodnik Salwatora Juvenii, najlepszej drużyny ligi rugby.
Artur Gac: Po raz pierwszy w historii klubu zdobyliście tytuł mistrza jesieni, ale nie udało się awansować do finału Pucharu Polski.
Grzegorz Falk: Nie zawsze wszystko udaje się wygrać, ale prowadzenie w lidze napawa nas dumą. To nam nie wystarcza, bo liczy się miejsce na koniec i będziemy walczyć o złoty medal. Juvenia dopiero od pięciu lat gra w pierwszej lidze. W Krakowie środowisko dopiero się tworzy, a młodzież ma się od kogo uczyć.
Jak oceniał Pan szanse drużyny przed sezonem?
– Realnie sądziłem, że stać nas na czołową czwórkę. Teraz uważam, że będziemy walczyć o medal, a jego kolor zależy od wielu okoliczności, przede wszystkim od zdrowia.
Dwa lata temu zespół kończył na ósmym miejscu, rok temu na piątym. Skąd taki postęp?
– W tym składzie gramy od dłuższego czasu i czujemy się bardzo pewnie. W Juvenii nie ma gwiazd, a wszyscy zawodnicy potrafią wnieść coś od siebie. Oczywiście są rugbiści o wyższych umiejętnościach, z większym doświadczeniem, dodają oni jakości naszej grze.
Po przegranym meczu w Krakowie trenerzy mistrza Polski – Folca Warszawa – powiedzieli: „Jeśli w Juvenii głowy się nie zagrzeją, to będzie czarnym koniem rozgrywek”.
– I jak na razie się nie mylili. Mam poczucie, że nasza drużyna nie zwariowała. Nie podniecamy się tym połowicznym sukcesem, ale przyjmujemy go w sposób dojrzały. Zawodnicy pracowali na ten sukces przez wiele lat i nie grozi nam huraoptymizm.
Czy w środowisku rugby są osoby, które uważają, że to przypadkowy sukces?
-Nie dostrzegam takich niedowiarków. Wokół Juvenii zaczyna się tworzyć dobry klimat. Porównuję nas do piłkarzy Wisły, z którymi jesteśmy na tej samej pozycji w ekstraklasie. Bardzo nas cieszy rosnące zainteresowanie kibiców oraz przedstawicieli mediów, co wpływa pozytywnie na nasz rozwój. Miastu pragniemy pokazać, że jest w Krakowie dyscyplina niszowa o nazwie rugby, która liczy na zainteresowanie.
Za grę nie dostajecie pensji, a mimo to jesteście liderem. Z czego czerpiecie motywację?
– Uprawiamy rugby dla własnej satysfakcji. Jesteśmy mocno zżyci i tworzymy niemal rodzinę. Atmosfera jest wyborna, dużo czasu spędzamy w grupie. W rugby liczy się odpowiedzialność. Na boisku ryzykujemy zdrowie, ale trzeba stanąć ramię w ramię z kolegą.
Mistrzostwo jesieni daje Juvenii poważny argument w pozyskiwaniu sponsorów i być może szansę na lepszą sytuację finansową.
– Jeśli teraz miałoby się nie udać, to kiedy? To najlepszy czas na pozyskanie zainteresowanych firm. Nikt w klubie nie siedzi w kącie, tylko bierzemy sprawy w swoje ręce. Juvenia to mój macierzysty klub i bywało, zanim zaczęła nas wspierać firma Salwator, że sami robiliśmy składkę, by pojechać na mecz.
* 33-letni Grzegorz Falk rozgrywa 11. sezon w Juvenii, jest też reprezentantem Polski. Tydzień temu przeszedł operację obojczyka i barku po meczu z Ogniwem Sopot
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków