Do pierwszego meczu Pucharu Sześciu Narodów w rugby zostały godziny. Weekendowa inauguracyjna kolejka zapowiada się fascynująco. Nim jednak o sporcie – a uwierzcie mi, jest o czym mówić i pisać – trochę o modzie. Tak, tak, o modzie, bo na Wyspach doszło do prawdziwej rewolucji. Mniej więcej na taką skalę, jakby amerykańska armia porzuciła nagle dla konkurencji samoloty F-16. Irlandczycy po wielu, wielu latach porzucają nowozelandzką firmę Canterbury dla Pumy.
W rugby, dyscyplinie, w której wszystko opiera się na wieloletniej tradycji, zmiana to zaiste fundamentalna. Irlandczycy – z różnych powodów po cichu im kibicuję – wyglądają teraz naprawdę na zgraję nieobliczalnych wojowników (ciekawe, czy nowe koszulki będą dostępne w Polsce, czy trzeba będzie gnać po nie do Dublina). Może dlatego, że kojarzą się z nieprzewidywalną, do bólu finezyjną kadrą Samoa (też Puma) z dalekiego Pacyfiku…
Zresztą w Europie Zieloni i tak nie mają sobie równych, w minionym roku zdobyli wszystko, co było możliwe – przede wszystkim wygrali Puchar Sześciu Narodów zwyciężając we wszystkich spotkaniach (Wielki Szlem), powtarzając swoje osiągnięcie sprzed – uwaga – 61 (!) lat. W Pucharze Heinekena (rugbowa Liga Mistrzów) są niepokonani od dwóch lat (najpierw Munster, a ostatnio Leinster). W Lwach Brytyjskich i Irlandzkich, które odbyły latem tournee po RPA, sporą część kadry stanowili Zieloni.
W obliczu tych sukcesów tym bardziej sensacyjnie brzmią wiadomości o zamianie przez Irlandczyków Canterbury na Pumę. A najbardziej to, że ci pierwsi stracili tak fantastyczną drużynę. Zresztą popatrzcie sami i wypowiedzcie się, co sądzicie o nowych strojach Irlandczyków. Czy nie budzą respektu?
Firma Nike wciąż ubiera Anglię i Francję. I właśnie zaplanowany na mecz między nimi spotkanie ostatniej kolejki 20 marca (czyżby finał decydujący o zwycięstwie w całej serii… nie chce mi się wierzyć) zapowiada się na prawdziwą wojnę.
Kończąc wątek o strojach drużyn z Pucharu Sześciu Narodów dodam tylko, że Szkoci zostali przy Canterbury, Włosi chyba przy Motcie, a Walijczycy przy Under Armour (po wieloletniej erze Reeboka). Co do tych ostatnich oprócz powalających żółcią wyjazdowych koszulek mają ponoć fantastyczną, wchłaniającą wilgoć bieliznę (tak mówili mi polscy rugbiści).
Przemysław Iwańczyk