Idzie nowe. Trener kadry Tomasz Putra postawił na import rugbystów polskiego pochodzenia i marzy o pierwszym awansie do Pucharu Świata. W sobotę kolejny mecz eliminacji – z Czechami.
Rugby w Polsce wciąż brzmi dość egzotycznie mimo porządnych rozgrywek ligowych, tyleż głośnego, co kontrowersyjnego filmu Sylwestra Latkowskiego „To my, rugbyści”, meczów reprezentacji od 1958 r. oraz znakomitych tradycji tego sportu w innych częściach Europy i świata.
Polacy nigdy nie zagrali w Pucharze Świata, nie mieliśmy szansy kibicować naszym w imprezie, która uważana jest za trzecią z największych, po igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata w piłce nożnej.
Jeśli reprezentanci mieli znakomitych rywali i grali przy 100 tysiącach widzów, jak w 1967 r. na Stadionie Dziesięciolecia przed finiszem Wyścigu Pokoju, to kończyło się źle – przegrali z Francją 0:67 i narazili się na gniew premiera Józefa Cyrankiewicza.
Nadzieja, że można z pozycji europejskiego średniaka (obecnie 17. miejsce na Starym Kontynencie, 38. na świecie) awansować na szczyt rywalizacji, nie jest wielka, ale szansa na start w 2011 r. w Nowej Zelandii przynajmniej teoretycznie wciąż istnieje.
O osiem wolnych miejsc walczą 83 drużyny z całego świata. Polacy zrobili pierwszy krok – wiosną awansowali z tzw. Dywizji 2B do 2A, czyli o szczebel wyżej w kontynentalnych rozgrywkach ligowych – Pucharze Narodów Europy.
W swojej grupie rywalizują z Ukrainą, Belgią, Czechami i Mołdawią. Jeśli wygrają, to czekają ich jeszcze dwa etapy eliminacji – najpierw mecz z trzecią drużyną Dywizji 1, a potem ewentualnie repasaże światowe.
Pierwszy mecz w Łodzi z Ukrainą Polacy przegrali 12:13 (9:3), lecz w opinii obserwatorów tak dobrze nie grali od 30 lat. W tym meczu po raz pierwszy trener Putra zrealizował w pełni swój zamysł i wstawił do składu rugbystów francuskich, którzy mają polskie pochodzenie. Tych nazwisk należy się teraz uczyć: Yaan Levandowski, Stanislas Krzesinski, Bastien Siepielski, Ciril Monarcha, Fabien Kwarta, Etienne Zyk, Romuald Berthe, Cedric Vaissiere i Donald Gargasson. Międzynarodowa Rada Rugby (IRB) jest łagodna – nie wymagała zmiany obywatelstwa, tylko kazała potwierdzić polskość rodziców lub dziadków.
Przykład, że Polak na obczyźnie potrafi więcej, dał w latach 90. Grzegorz Kacała, najsławniejszy z rodaków grających za granicą, gwiazda lig francuskiej i walijskiej, zdobywca Pucharu Europy.
Także Tomasz Putra zna francuskie realia. Po grze w AZS AWF Warszawa w 1989 r. wyjechał do Villeurbanne, następnie reprezentował drużyny SOG Givors i Lyon Olympique Universitere. Ma francuski dyplom trenerski. Ostatni mecz w reprezentacji Polski rozegrał w 1995 r.
Budowa drużyny na „polskich Francuzach” to dziś według Putry jedyny sposób, by grać lepiej. Kandydatów w zasadzie wyszukuje sam, wykorzystując znajomość ligi francuskiej.
Nowe w krajowym rugby są nie tylko dwujęzyczne treningi, ale także program promocji (o wizerunek reprezentacji dba firma Seven Green Promotion), strona internetowa reprezentacji (www.polandrugby.pl), aktywne szukanie sponsorów i stałe przekazy telewizyjne – kontrakt na relacje z meczów kadry i ligi podpisała na pięć lat stacja Polsat Sport.
Najbliższa transmisja 15 listopada z meczu z Czechami w Ostrawie. 15 maja 2009 r. Polacy zagrają na wyjeździe z Mołdawią, a 30 maja z Belgami w Warszawie na Konwiktorskiej.
Krzysztof Rawa (Rzeczpospolita)