To będzie najważniejszy maj w historii polskiego rugby. Najpierw, już w przyszłą sobotę (16 maja) nasza reprezentacja zagra w Kiszynowie z Mołdawią, a 30 maja, na stadionie Polonii w Warszawie zmierzy się z Belgią.
Te mecze mogą zadecydować o awansie do wyższej dywizji i dalszej walce o prawo startu w Pucharze Świata, który za dwa lata rozegrany zostanie w Nowej Zelandii. Trener polskiej drużyny, Tomasz Putra mocno wierzy w sukces, choć docenia też wysoko umiejętności rywali. – Mołdawia ma bardzo silny skład.
Większość graczy występuje w zawodowych ligach rosyjskiej i rumuńskiej, znacznie silniejszych od polskiej – twierdzi Putra, który leci do Kijowa na mecz Ukraina – Mołdawia, by na własne oczy przekonać się o sile naszego najbliższego przeciwnika. – Biorę ze sobą kamerę i zabawię się w szpiega – żartował na konferencji prasowej. O Belgach mówi, że grają podobnie do naszej drużyny, ale jest przekonany, że to Polska pokaże swą wyższość.
– Belgowie w komplecie występują we Francji, ale my też mamy sporo takich graczy – mówi Putra. Faktycznie wielu z reprezentantów Polski to Francuzi z polskimi korzeniami. Przepisy pozwalają im na grę w reprezentacji innego kraju jeśli potrafią udokumentować rodzinne związki z tym krajem. I tak jest właśnie z naszymi Francuzami, którzy dopiero uczą się polskiego, przyjeżdżają na zgrupowania ze słownikami i wkuwają nowe słówka. – To jedyna szansa, by zbliżyć się do europejskiej czołówki – tłumaczy swoją decyzję Putra, który sięgnął po Francuzów. Mecz z Belgami w Warszawie zapowiada się na wielkie wydarzenie.
Aleksander Bartosiewicz, kapitan warszawskiego AZS AWF liczy na pełny stadion i gorący doping. W sprzedaży są już bilety na ten mecz. Do 15 maja cena jest promocyjna (20 i 15 złotych), później bilety będą nieco droższe (30 i 20). VIP-y zapłacą po 100 złotych, a super VIP-y dwa razy więcej. Dzień wcześniej do Warszawy, na zaproszenie prezesa PKOL Piotra Nurowskiego przyjadą Bernard Lapasset, prezydent Światowej Federacji Rugby (IRB) i Jean-Claude Baque (szef europejskiej federacji). Takiej delegacji jeszcze w Polsce nie było.
Źródło: Rzeczpospolita