Wyróżnione
Jeszcze nigdy nie spotkałem się z równie gorącym i kulturalnym dopingiem – pisze o meczu rugby Juvenii Kraków Czytelnik Gazety Wyborczej, Krzysztof Czudek.
Dzisiaj media pełne są doniesień z finału Pucharu Polski w Bydgoszczy, z triumfu chamstwa i wandalizmu. W minioną sobotę wybrałem się z dziesięcioletnim wnuczkiem na mecz rugby na stadion Juvenii. Była to wyprawa edukacyjna, chciałem pokazać chłopcu, że oprócz piłki nożnej istnieją inne dyscypliny sportu – widowiskowe i pasjonujące. Na mecz przyszło tylko kilkadziesiąt osób, sądząc po wyglądzie – z różnych środowisk, taki przekrój społeczeństwa. Przypadkiem zająłem miejsca obok – jak się okazało w trakcie meczu – klubu kibica Juvenii.
I tutaj pełne zaskoczenie. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z równie gorącym i kulturalnym dopingiem. Mało tego, przepisy gry w rugby są mocno skomplikowane, lecz wnuczek w każdym momencie mógł się zwrócić do kibiców z prośbą o wyjaśnienie i otrzymywał pełną i kompetentną odpowiedź! W trakcie meczu padło tylko jedno nieprzyzwoite słowo i to nie wykrzyczane, lecz wyszeptane w momencie decydującym o wyniku końcowym. To słowo wyszeptałem ja.
Dlaczego piszę o tym do Państwa? Bo w poniedziałkowej „Gazecie” nie znalazłem nawet wzmianki o tym ważnym meczu dla Juvenii, bo mogącym zadecydować o spadku drużyny. „Gazeta Sport” prawie w całości poświęcona była piłce nożnej. Może trzeba pisać więcej o kibicach kulturalnych, a mniej o hołocie?
Na marginesie – tydzień temu byłem, w ramach wyżej wspomnianego programu edukacyjnego, na zawodach żużlowych w Nowej Hucie. Ten mecz doczekał się licznych notek w prasie lokalnej, lecz nikt nie opisał kibiców, a również – jak ci z Juvenii – zasługiwali na to. Przeczytałem na forum kibiców klubu z Lublina, że obok nich stał kibic w szaliku Wandy. I co? I nic – szacun!
Zapraszam na najbliższy mecz Juvenii (wstęp darmowy!) i zachęcam do opisania kibiców, a nie kiboli.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków