Rozmowa z TOMASZEM PUTRĄ, selekcjonerem reprezentacji Polski, która w sobotę na stadionie na Suchych Stawach w Nowej Hucie zmierzy się z Holandią w ramach rozgrywek Pucharu Narodów Europy.
– Jaki język obowiązuje w polskiej reprezentacji w rugby? – zapytaliśmy jej selekcjonera Tomasza Putrę.
– Tak jak w całym kraju, i u nas językiem urzędowym jest polski.
– Szkielet kadry w dużej części stanowią francuscy rugbiści polskiego pochodzenia, więc chyba trudno to wyegzekwować?
– Zaraz dam Panu dowód (selekcjoner zwrócił się z pytaniem do dwóch zawodników z zagranicy, w jakim języku rozmawiają na zgrupowaniach – przyp. AG). Słyszy pan, że wszyscy odpowiadają w języku polskim.
– Zatem polscy rugbiści nie muszą czuć się na zgrupowaniach kadry nieswojo?
– W tej chwili mamy trzech zawodników, którzy są pochodzenia francuskiego, ale w żyłach tych ludzi płynie polska krew. Ich dziadkowie tworzyli Legiony Polskie, a sytuacja życiowa i ekonomiczna wymagała, żeby wyjechali z ojczyzny. Dlatego oni czują się i chcą być Polakami.
– Czyli nie mają problemu z tożsamością.
– Oni nie, chyba że my ich nie chcemy? Bo takie są głosy, że nie potrzebujemy ludzi, którzy pragną być Polakami. Moim zdaniem, jeśli tylko zawodnicy chcą grać dla naszego kraju, a przepisy na to pozwalają – korzystajmy, ponieważ podnoszą poziom gry naszej reprezentacji. Nie tylko rozwijają tę niszową u nas dyscyplinę, ale jednocześnie integrują się z naszymi zawodnikami.
Czytaj więcej w dzisiejszym Dzienniku Polskim.
Rozmawiał Artur Gac
Źródło: Dziennik Polski