Mistrzowie jesieni po dwóch porażkach z rzędu chcą wygrać w Łodzi, ale rozpędzeni Budowlani to arcytrudny rywal.
Juvenia wiosną nie potrafi zwyciężać na obiektach najgroźniejszych rywali. Świadczą o tym porażki w Gdańsku i Gdyni. Teraz zespoły pokonane jesienią na Błoniach biorą rewanż i sytuacja czwartych w tabeli krakowian jest coraz trudniejsza. – Pozycja lidera była fajna, ale już nią nie żyjemy, bo czeka nas ciężka walka o miejsce w fazie play-off. Wyniki pokazują, że nie jesteśmy murowanym kandydatem do „czwórki” – przestrzega trener Andrzej Kozak.
Szkoleniowiec nie kryje, że jest zawiedziony postawą drużyny w ostatnich meczach i frekwencją na treningach. – Są zawodnicy, którzy trenują regularnie, i to widać na boisku, ale nie brakuje ćwiczących z doskoku. Wierzę, że to tylko wiosenne przesilenie – przyznaje Kozak.
Mizerną frekwencję potwierdza menedżer i rugbista Juvenii. – Niestety, takie są uroki amatorstwa. We wtorek trenowało trzynastu zawodników, bo pozostałych zatrzymały obowiązki. Nie jest tak, że ktoś nie przychodzi, bo mu się nie chce. W Łodzi wyplujemy płuca, ale nie odstąpimy rywalowi ani metra boiska – zapewnia Kajetan Cyganik.
Krakowianom brakuje sił, stąd ich gra po przerwie wygląda blado. Do tego stracili lidera – Czech Jarosław Tomczik jest daleki od formy z jesieni. Cyganik przyznaje, że dla niego to wielka zagadka: – Po mocno przepracowanej zimie wydawało się, że wiosną to my będziemy z upływem minut dominować nad rywalami.
Zdaniem trenera Kozaka bariera tkwi w głowach zawodników. – Coś się zacięło i nie potrafimy się odnaleźć. Zawodnicy są przez to w psychicznym dołku. Sukces w Łodzi może nas odblokować – przekonuje.
Taki sam cel przyświeca gospodarzom. Wicemistrzowie Polski zapowiadają widowiskową grę, ale obawiają się młyna krakowian, dlatego ściągnęli posiłki aż z Francji.
– Receptą na pokonanie gości będzie szybkie rugby, z szeroko rozprowadzaną piłką. Juvenia ma bardzo mocny młyn, stąd pomysł na sięgnięcie po reprezentanta kraju Kamila Bobryka. To będzie Wielka Sobota z rugby w Łodzi – nie ma wątpliwości Mirosław Żórawski, trener Budowlanych.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków