Featured
W 7. kolejce Ekstraligi rugby Juvenia Kraków pokonała Ogniwo Sopot 39:0 (8:0). Smoki po raz kolejny potwierdziły nie tylko swoje umiejętności, ale również ambicje. Zespół Konrada Jarosza zagrał twarde, ale jednocześnie bardzo dobrze poukładane, widowiskowe rugby, z perfekcyjną obroną, w której tego dnia trudno byłoby szukać mankamentów.
Jeszcze rok temu, taki rezultat byłby największą sensacją kolejki. Wiosenne zwycięstwo Juvenii nad Ogniwem było okrzyknięte niespodzianką, ale wynik starcia w siódmej kolejce tegorocznych zmagań nie mógł nikogo wprawić w zdumienie. Krakowianie przedłużyli swoją serię do sześciu zwycięstw z rzędu i pozostają samotnymi liderami tabeli. Triumf nie przyszedł im na pewno łatwo, ale zapracowali na niego nieprzejednaną postawą, spokojem i chłodną realizacją przemyślanej taktyki.
W pierwszej połowie Ogniwo przez około 20 minut praktycznie nie opuszczało połowy Juvenii. Mecz w tym okresie może nie był porywający, bo po obu stronach pojawiało się sporo błędów, a co za tym idzie przerw w grze, ale też dała o sobie znać defensywa krakowian. Goście praktycznie nie mieli szansy zbliżyć się do pola punktowego rywali. Udało im się to tylko raz, ale wówczas szczelny mur zagrodził im drogę, zmuszając do popełnienia błędu.
Kiedy żółtą kartkę za wysoką szarżę zobaczył Patrick Różycki, wydawało się, że sopocianie ruszą na rywala. Tymczasem to Juvenia coraz częściej zaczęła gościć na połowie przeciwnika, a kiedy na 10 minut z boiska został odesłany kapitan Ogniwa Dwayne Burrows, wykorzystała swoją szansę. Po długim rozegraniu od skrzydła do skrzydła piłkę na pole punktowe zaniósł Radion Yavorshchuk. Riaan van Zyl nie podwyższył, ale kilka minut później wykorzystał rzut karny, dając swojej drużynie prowadzenie 8:0.
Co ciekawe wynik ten nie uległ już zmianie przed przerwą, za to w drugiej połowie mogliśmy podziwiać zmasowaną ofensywę Smoków. Już w pierwszej akcji mieli szansę na powiększenie prowadzenia, ale z powodu błędu, zdobycz punktowa odsunęła się w czasie. W końcu drogę na pole punktowe znalazł Patrick Różycki, który przyłożył po pięknym cross-kicku Arseniego Pastukhova. Kilka minut później, pięć punktów dorzucił Denzil van Wyk, a krótko po nim Andrii Matsiuk, który po wejściu z ławki pokazał się z bardzo dobrej strony.
Przewaga krakowian była w tej części gry miażdżąca. Ogniwo nie potrafiło już zebrać dość motywacji by powalczyć choćby o odebranie gospodarzom punktu bonusowego. Co więcej, Juvenia postawiła kropkę nad „i”, kiedy w ostatniej akcji meczu „piątkę” zaliczył Mateusz Polakiewicz. Zawodnikiem Meczu BMW Dobrzański został Marcin Morus, który choć tym razem nie zaniósł piłki na pole punktowe fenomenalnie walczył w formacji autowej, szarpał w ataku i wycinał rywali równo z trawą perfekcyjnymi szarżami.
– Zrealizowaliśmy plan maksimum, bo nie tylko pokonaliśmy wicemistrzów Polski, ale zrobiliśmy to inkasując punkt bonusowy. Zaprocentowało żelazne trzymanie się taktyki i zadań, które sobie wyznaczyliśmy. Punktowaliśmy małymi krokami i w drugiej połowie wynik już urósł – komentował trener Konrad Jarosz, chwaląc również postawę swoich zawodników w obronie. – Defensywa była bez zarzutu. Pewnie można by znaleźć w niej błędy, ale nie straciliśmy punktów z naprawdę groźnym i doskonałym przeciwnikiem, więc zawodnikom należą się duże brawa.
Za tydzień Juvenia Kraków zmierzy się na wyjeździe z wiceliderem tabeli – Orkanem Sochaczew.
Juvenia Kraków – Ogniwo Sopot 39:0 (8:0)
Juvenia: Riaan van Zyl 14, Radio Yavorshchuk 5, Denzil van Wyk 5, Patrick Różycki 5, Andrii Matsiuk 5, Mateusz Polakiewicz 5
Żółte kartki: Patrick Różycki, Patryk Sakwa (Juvenia), Dwayne Burrows, Władysław Grabowski, Kacha Kavtaradze (Ogniwo).
Juvenia: Marcin Siemaszko (Andrii Matsiuk 55’), Peet Vorster (Jerzy Głowacki 74’), Chemigan Buekes (Patryk Nowicki 75’), Krzysztof Gola (Conwill Draghoender 50’), Denzil Van Wyk (Tomir Wiertek 68’), Radion Yaworschczuk (Marcin Dorywalski 64’), Marcin Morus, Oderich Mouton, Riaan Van Zyl, Arseni Pasthukov (Marcjan Krzykawski 74’) Bartłomiej Janeczko (Arkadiusz Korusiewicz 65’), Mateusz Polakiewicz, Michał Jurczyński, Patrick Różycki, Patryk Sakwa.
Ogniwo: Kacha Kavtaradze, Tom Fidler, Sylwester Gąska (Jakub Burek 49’), Jan Mroziński, Adam Piotrowski, Wiktor Wilczuk, Władysław Grabowski, Maciej Żarczyński (Sylwester Gąska 75’), Mateusz Plichta, Oleksandr Kirsanov, Konrad Lubczyński (Oliwier Grabowski 65’), Adrian Seerane, Dwayne Burrows, Olgierd Sawicki (Marcin Dzioch 53’), Paul Thompson-Wells.