23-letni Gruzin Merab Gabunia został uhonorowany tytułem Rugbista Roku Polskiego Związku Rugby i specjalną nagrodą „Husarza”.
„Husarzy” otrzymali także trener roku 2008 Krzysztof Folc, sędzia roku Grzegorz Michalik, a „Husarza” honorowego, za całokształt dokonań – wieloletni trener reprezentacji Polski i ostatnio Budowlanych Łódź (dwa tytuły mistrza ktaju) Ryszard Wiejski.
– Chcemy by rugbiści stali się husarią polskiego sportu. Taką ciężką jazdą, która zawsze kiedy wchodzi do akcji, zwycięża – mówi najsłynniejszy polski rugbista, zdobywca Pucharu Europy w 1997 roku z francuskim Brive, Grzegorz Kacała. To on i jego stowarzyszenie „Barbarians Polska” był pomysłodawcą wręczania „Husarzy”. Do restauracji „Gdańska” w Gdańsku Kacała, który kilkanaście lat grał we Francji, a później w Walii w najlepszych klubach, zaprosił też prawdziwych husarzy z Chorągwii Husarskiej Marszałka Pomorskiego, stacjonującej na zamku w Gniewie i ponad 200 innych gości.
– Polskie rugby robi ostatnio spore postępy, zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. We Francji takie gale to oczywiście norma, ale ta też robi wrażenie – przyznaje gość specjalny imprezy Jean-Claude Skrela, były trener reprezentacji Francji w rugby, która w 1999 roku wywalczyła wicemistrzostwo świata. Jego syn Dawid jest jedną z gwiazd aktualnej kadry Trójkolorowych. Skrela przyjeżdża do Polski już od kilku lat, by szkolić naszych trenerów. Sam lubi przypominać, że jego przodkowie wywodzą się spod Krakowa.
Francuz został honorowym członkiem „Barbarians”. Kacała chce, by jego stowarzyszenie, tak jak to jest we Francji i Wlk. Brytanii powoływało co roku specjalną reprezentację złożoną z najlepszych graczy ligi i rozgrywała mecze z „Barbarians” z innych krajów, przy okazji popularyzując rugby, zbierając pieniądze na cele charytatywne, ale też świetnie się bawiąc.
– W swoim sportowym życiorysie mam występy zarówno we francuskich i brytyjskich „Barbarians” i jestem z tego bardzo dumny. W tych krajach powołanie do tej drużyny to wielki zaszczyt dla każdego zawodnika – wyjaśnia Kacała.
– Nie spodziewałem się, że to ja zostanę rugbistą roku – przyznaje Merab Gabunia.
Polskie środowisko rugby jest jednak wyjątkowo zgodne – bez Gabuni AZS AWF Folc Warszawa nie odzyskałby po 20 latach tytułu mistrza Polski, co się wydarzyło w czerwcu tego roku.
Wiosną 2009 Gabunia zagra już dla Budowlanych Łódź, którzy stracili tytuł na rzecz akademików i właśnie przy pomocy Gruzina chcą go odzyskać.
– Pochodzę z Kutaisi. W Gruzji rugby jest bardzo popularne. Na mecze reprezentacji przychodzi po kilkanaście tysięcy ludzi. Najlepsi zawodnicy grają we Francji i Anglii. Dużo nas przyjeżdża też do Polski. Bardzo mi się u was podoba. Chcę tu zostać na stałe, może nawet zostać Polakiem – mówi Gabunia, który w naszej reprezentacji nie mógłby jednak zagrać, bo ma na koncie kilka występów w kadrze młodzieżowej swojego kraju.
Źródło: „Rz” Online