Finał Pucharu Świata w Rugby będzie oglądało więcej ludzi niż Igrzyska Olimpijskie i Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej – uważa gość Sygnałów Dnia Andrzej Kopyt.
W niedzielnym finale Pucharu Świata w Rugby spotkają się reprezentacje Nowej Zelandii i Francji. Ten pojedynek będzie oglądało przed telewizorami kilka miliardów ludzi.
– Do tej pory rugby było uważane za trzecią imprezę, jeśli chodzi o oglądalność – za Igrzyskami Olimpijskimi i piłką nożną. Najnowsze dane wskazują, że wyprzedziło te wydarzenia – mówił w radiowej Jedynce Andrzej Kopyt, trener rugby, były trener reprezentacji.
Rugby to sport europejski. Powstało na zasadzie złamania przepisów piłki nożnej. Na antypody zawiózł je James Cook. Maorysi podchwycili je, bo było bliskie ich walkom plemiennym. Dlatego zawsze reprezentacja Nowej Zelandii przed meczem tańczy maoryski taniec.
W Polsce rugby nie jest popularne. Może dlatego, że za czasów komunistycznych, podobnie jak coca cola, było symbolem „zgniłego zachodu”. Nasza reprezentacja zajmuje obecnie 36 miejsce w światowym rankingu.
Choć rugby wygląda na sport brutalny, jest o wiele mniej brutalny niż piłka nożna, o futbolu amerykańskim nie wspominając. Nie trzeba mieć szczególnych warunków fizycznych, aby uprawiać ten sport. – To nie koszykówka, gdzie ważny jest wzrost. Nawet niski i drobny, ale zwinny zawodnik może być świetnym skrzydłowym – wyjaśnia trener. Ważne jest również zgranie, bo musi ze sobą współpracować aż 15 zawodników.
Źródło: Jedynka