Po pasjonującym widowisku na Błoniach Juvenia przegrała pierwszy mecz finału I ligi z Ogniwem Sopot.
Sobotnia porażka sprawia, że krakowianie mają już tylko iluzoryczne szanse na powrót do ekstraligi. Zdecydowanym faworytem dwumeczu są sopocianie, którzy w rewanżu za dwa tygodnie będą dysponowali atutem własnego boiska.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego wzruszające chwile przeżył Kajetan Cyganik, rzecznik prasowy Juvenii, który podjął decyzję o zakończeniu zawodniczej kariery. „Emerytowany” 29-latek odebrał okazały obraz, koszulkę oraz piłkę z podpisami kolegów z drużyny, a po chwili chwycił za mikrofon i wcielił się w rolę spikera.
Największe emocje zaczęły udzielać się Cyganikowi oraz kibicom w drugiej połowie, gdy od wyniku 0:22 Juvenia zaczęła odrabiać straty. Sygnał do ataku dał wprowadzony po przerwie Konrad Jarosz, były reprezentant Polski, który przepchnął dwóch rywali i położył piłkę na ich polu punktowym. Krakowianie poszli za ciosem i w odstępie pięciu minut zanotowali kolejne dwa przyłożenia, a z podwyższeń celnie kopał Grzegorz Gołębiowski. Nagle przewaga sopocian stopniała do trzech punktów, a do końca meczu pozostawało dziesięć minut.
Sensacja wisiała w powietrzu, ale niepokonany w tym sezonie zespół Ogniwa zdołał wyjść z opresji. Punkty gościom najpierw przyniósł rzut karny, a po chwili błąd w przyjęciu piłki popełnił Maciej Sokołowski i Mateusz Mrowca ustalił wynik spotkania. Krakowianie byli o włos od zniwelowania strat, lecz sędzia Dariusz Reks dopatrzył się wypuszczenia piłki do przodu, co wzbudziło spore kontrowersje. – Cieszę się, że trenuję tak młodą i utalentowaną drużynę. Jeśli chłopaki nadal będą sumiennie trenować, już za rok mają szansę grać z najlepszymi – uważa Marek Odoliński, trener Juvenii.
Źródło: Dziennik Polski