Krakowianie wygrali wojnę nerwów i decydujący mecz o utrzymanie w ekstralidze zagrają na Błoniach. – Wreszcie włożyliśmy całe serce w obronę – triumfował Marcin Sokołowski, łącznik ataku.
Stawką było 7. miejsce na koniec sezonu zasadniczego i atut własnego boiska w meczu z Ogniwem Sopot, który wyłoni spadkowicza z ekstraligi. – Wygraliśmy, bo chłopcy znowu zrozumieli, że siła tkwi w zespole – cieszył się Janusz Wilk, trener Juvenii.
Początek spotkania nie był jednak optymistyczny, bo przyjezdni narzucili swój styl, a podopieczni trenera Wilka mieli problem z przekroczeniem linii środkowej boiska. Wystarczył jednak moment nieuwagi, by czujny Konrad Jarosz przechwycił piłkę i pognał na pole punktowe Budowlanych, a do przyłożenia dołożył podwyższenie.
Później miażdżącą przewagę znów posiadali goście, ale z każdą kolejną nieudaną akcją frustracja w zespole narastała. Gdy wydawało się, że wreszcie dopną swego, po zmianie stron Juvenia podwyższyła prowadzenie do czternastu punktów. Goście nie stracili animuszu, w porę się przebudzili i zdołali doprowadzić do remisu. – Wtedy poczuliśmy, że zwycięstwo wymyka nam się z rąk, ale nie zmienialiśmy stylu. Nadal była mocna gra w obronie, która okazała się kluczem do sukcesu – uważa Marcin Sokołowski.
Bohaterem spotkania został brat Marcina – Maciej Sokołowski, który tuż przed końcem spotkania popisał się fantastyczną indywidualną akcją. W ten sposób zapewnił Juvenii arcyważne zwycięstwo przed batalią z Ogniwem (prawdopodobna data meczu w Krakowie to 4 czerwca). – Aż łzy podeszły mi do oczu, bo zdobyłem decydujące przyłożenie, a do tego pierwsze swoje punkty w sezonie – przyznał młodszy z braci.
Juvenia – Budowlani Lublin 19-14 (7-0)
Punkty: Jarosz 9, Marcin Sokołowski 5, Maciej Sokołowski 5 – Niedźwiecki 5, Jasiński 5, Janeczko 4.
Juvenia: Siemaszko, Głowacki, Kiraga (Nawrot), Tchorek (Gajda), Krzypkowski, Ingarden, Szczepański (Bielawski), Świadek, Jarosz, Marcin Sokołowski, Marcinek (Soboliev), Bielawski Jacek, Gnych (Sajdak), Zawojski, Maciej Sokołowski.
Źródło: Dziennik Polski