Czarne chmury zbierają się nad krakowską drużyną. Najbliższy tydzień pokaże, czy brązowi medaliści rozpoczną sezon w ekstralidze czy niżej. – Bez pieniędzy nie zgłoszę zespołu – zapowiada Leszek Samel, prezes klubu.
Jeszcze przed historycznym dla Juvenii półfinałem coraz głośniej mówiło się o fatalnej sytuacji finansowej klubu. Nikt wówczas w klubie nie chciał rozpętywać burzy, bo łudzono się, że sukces sportowy przekuje się w finansowy. Dziś, na siedem dni przed upływem terminu zgłoszeń drużyn do rozgrywek, prezes Samel przygotowuje kibiców na najgorsze.
– Zaczynam tracić nadzieję, chociaż sponsor Salwator zapewnił, że wyrówna zaległości. Minęły już trzy tygodnie, a u nas wciąż kasa pusta – przyznaje Samel.
Chodzi o 45 tys. zł. Te pieniądze są potrzebne na zapłacenie za zimowy obóz w Austrii, opłaty za media oraz na zaległe pensje dla trenera. Marcin Rams, prezes zarządu Salwatora, przedstawia własną wersję z posiedzenia zarządu. – Powiedziałem, że jest szansa, byśmy w lipcu dokonali przelewu, ale nie na 100 proc. – informuje Rams i podtrzymuje wycofanie się z rugby. – Decyzja jest ostateczna, chociaż sytuację mamy lepszą niż jeszcze kilka miesięcy temu. W grę wchodzi wyłącznie minimalne wsparcie.
Na dodatek firmy, które dawały nadzieję menedżerowi Kajetanowi Cyganikowi na wznowienie rozmów po półroczu, dziś się wycofują. – Próbujemy ze wszystkich sił, ale gaśnie światełko w tunelu, bo czasu jest coraz mniej – ocenia menedżer Juvenii.
Dramatyczna sytuacja klubu pokazuje, że opieranie budżetu na pieniądzach jednej dużej firmy to stąpanie po bardzo cienkim lodzie. Branża deweloperska w pierwszej kolejności reaguje na recesję. – Fajnie byłoby mieć kilku sponsorów i komfortową sytuację w chwili, gdy jeden z nich wycofuje się ze wsparcia. Na razie to marzenia, bo wywalczenie brązowego medalu nie daje rugby wyższej pozycji w Krakowie – przyznaje Cyganik.
Gdyby spełnił się czarny scenariusz, drużyna zostanie zgłoszona do I ligi. Samel zapewnia, że nie przekonują go też deklaracje rugbistów, którzy są w stanie wrócić do składania się na wyjazdy. – W miłym gronie przy piwie mogą tak mówić, a później sześciu dotrzyma słowa. Nie będzie mi żal? Ostatnim Mohikaninem już byliśmy, a teraz prawdopodobnie będziemy tylko wspominać sukces – kończy gorzko Samel.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków