Krzysztof Putra nie opuszczał meczów reprezentacji. I w minioną sobotę bez niego na trybunach kadra w Sochaczewie nie zagrała…
– Pan Krzysztof odwiedzał nas podczas zgrupowań reprezentacji, czy to w Spale, czy w Warszawie – mówi Maciej Brażuk, były zawodnik, a ostatnio kierownik polskiej drużyny narodowej w rugby. Trenerem tej ekipy jest Tomasz Putra, młodszy brat Krzysztofa Putry, wicemarszałka Sejmu, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
– Krzysiek żywo interesował się tym, co dzieje się w reprezentacji – podkreśla Andrzej Kopyt, były trener Tomasza Putry, któremu potem pomagał w prowadzeniu kadry. – Krzysztof znał się na rugby, w ostatnich latach był na wszystkich ważniejszych meczach, jakie nasz zespół rozegrał w Polsce.
W minioną sobotę taki mecz miał się odbyć w Sochaczewie, biało-czerwoni mieli zagrać z Mołdawią. Początek spotkania wyznaczono na godz. 13 – i o tej porze na boisko wyszły obie drużyny, odegrano oba hymny, a po minucie ciszy odprawiona została – w obecności około dwóch tysięcy ludzi – msza święta.
– Gdy zespoły przyjechały na stadion, wszyscy wiedzieliśmy już, jaka tragedia się wydarzyła – opowiada Kamil Dybiec, współorganizator meczu. – Trener już wiedział, że wśród ofiar jest jego brat. Zaraz po otrzymaniu informacji o katastrofie starał się do niego dodzwonić. Wiedział, że Krzysztof Putra miał lecieć tym samolotem…
Dybiec wspomina, że cztery lata temu w Sochaczewie odbył się mecz rugby Polska – Mołdawia, i że Krzysztof Putra był na nim obecny. Andrzej Kopyt dodaje: – Kibicował nam z całego serca, ale na tym duchowym wsparciu poprzestawał. Nie ukrywam, że razem z Tomkiem po cichu liczyliśmy, iż dzięki swoim kontaktom, swojej pozycji pomoże polskiemu rugby. Ale nie mieliśmy nawet śmiałości o to prosić. Krzysiek był niesłychanie prawym człowiekiem, z zasadami.
W czerwcu ubiegłego roku wicemarszałek Sejmu był patronem honorowym meczu Polska – Belgia na stadionie Polonii Warszawa. Ale w sporcie działał też lokalnie, na Podlasiu. Patronował młodzieżowym zmaganiom piłkarskim, siatkarskim, był w przeszłości prezesem Włókniarza Białystok. Maciej Brażuk: – Uwielbiał sport, oprócz rugby przede wszystkim piłkę nożną. Andrzej Kopyt: – Był moment, w którym chciałem go namówić na to, by formalnie zaangażował się w działalność w Polskim Związku Rugby.
Dla całej Polski znakiem rozpoznawczym Krzysztofa Putry były sumiaste wąsy. Kopyt zdradza, że pochodzący z Podlasia polityk miał jeszcze coś charakterystycznego: – Uścisk dłoni. Taki, jakiego może pozazdrościć mu filar młyna, czy ciężarowiec. Ale nie był to uścisk wypracowany, taki z gatunku: „trzymam ci dłoń jak w imadle i patrzę prosto w oczy”. Krzysztof miał po prostu krzepę.
Krzysztof Putra zginął w wieku 52 lat. Osierocił ośmioro dzieci.
Źródło: Dziennik Polski