Drużyna rugbistów Bemowo AZS Warszawa przegrała z Ogniwem Sopot 10:11 (5:8) baraż o utrzymanie w Ekstraklasie. Kilka godzin później samobójstwo popełnił jeden z zawodników Jarosław Kundzik.
Miał 24 lata, był świetnym kumplem, dlaczego zostawił rodzinę i nas, swoich przyjaciół? – pytają gracze z warszawskiego Bemowa.
Do tragedii doszło kilka godzin po przegranym – zaledwie jednym punktem 10:11 – meczu z Ogniwem Sopot, który zdecydował o spadku warszawskiego zespołu z ekstraligi. Kundzik rzucił się z 12. piętra wieżowca na Tarchominie.
Sobotni mecz był dramatyczny, warszawski zespół miał wiele okazji do zdobycia punktów z rzutów karnych. Kundzik grał dobrze i na pewno nie musiał czuć się winny porażki.
– Siedzieliśmy z kolegami, omawialiśmy przyczyny spadku z ligi, zastanawialiśmy się co dalej. Wtedy dostaliśmy wiadomość o tej tragedii. Natychmiast pojechaliśmy pod blok, gdzie to się wydarzyło. Następnego dnia poszedłem z naszym trenerem Krzysztofem Folcem do rodziców Jarka. Są załamani, nie wiedzą, co się stało – opowiada Sport.pl Mariusz Liedel, menedżer i zawodnik warszawskiej drużyny.
Kundzika wspominają jako skrytego, ale pogodnego chłopaka. Studiował na AWF, uczył się na tyle dobrze, że regularnie przyznawano mu stypendium. W rugby zaczął grać na przełomie 2003 i 2004 roku. Z drużyną juniorów zdobył srebrny medal mistrzostw Polski, cztery lata później cieszył się ze złotego medalu już w dorosłym rugby.
– Miał prawdziwą duszę rugbisty – wspomina Liedel. – Silny, twardy, honorowy. Poza szkołą, sportem jego pasją i wielkim talentem było gotowanie. Często żartowaliśmy, ale kiedy trzeba było gadaliśmy o poważnych sprawach. Miał tyle planów na przyszłość…
AZS Bemowo to kontynuator tradycji AZS AWF Warszawa, najbardziej utytułowanej polskiej drużyny, która wygrywała ligę aż 16 razy (druga w tabeli wszech czasów Lechia Gdańsk ma 10 tytułów).
Rugbiści i trener drużyny z Bemowa zastanawiają się, co dalej. W najbliższych dniach mają zdecydować, czy podejmą wyzwanie szybkiego powrotu do elity.
Źródło: Sport.pl