„Smoki” budują formę na walkę o utrzymanie w ekstralidze, ale w osiągnięciu tego celu niezbędne mogą okazać się prywatne pieniądze zawodników.
Nawet najwięksi optymiści stracili już nadzieję na finansowy cud w Juvenii. Przełom miał przecież nastąpić po sukcesie w 2009 roku, kiedy podopieczni Andrzeja Kozaka, ówczesnego trenera zespołu, wywalczyli brązowy medal mistrzostw Polski, osiągając tym samym największy sukces w 38-letniej historii sekcji.
Wówczas, gdy upragnione podium było na wyciągnięcie ręki, rugbistów nie zrażał przymus dokładania do dalekich wyjazdów, bo każdy łudził się, że wreszcie nadejdą tłuste lata. Stało się dokładnie odwrotnie. Umowa z jednym z małopolskich deweloperów, który pełnił rolę sponsora tytularnego, nie została przedłużona i klub znalazł się nad przepaścią. – Z jednym dużym partnerem funkcjonuje się jak kolos na glinianych nogach. Dobrze byłoby znaleźć liczne grono mniejszych firm, bo w tej sytuacji, gdy ktoś się wycofa ze sponsoringu, nie następuje tąpnięcie – mówił wtedy Kajetan Cyganik, menedżer i zawodnik Juvenii. Czas pokazał, że zbudowanie bezpiecznego budżetu w klubie z niszowej w naszym kraju dyscypliny sportu, jest wyzwaniem ponad siły działaczy. Co prawda, udało im się pozyskać kilka mniejszych firm, ale budżet Juvenii i tak znajduje się na krawędzi. – W kwestii finansów, przyznaję, jest źle. Nie jesteśmy w stanie zamknąć budżetu, na razie posiadamy środki mniej więcej na połowę rundy wiosennej – przyznaje Leszek Samel, prezes Juvenii. Sternik ekstraligowego klubu dodaje, że pieniędzy będzie brakować jeszcze bardziej, bo ze sponsoringu wycofała się jedna z firm. – Wielka szkoda, że przestała nas wspierać. Co prawda nie płaciła nam dużych pieniędzy, ale zawsze regularnie przelewała je na klubowe konto – ubolewa Samel. Prezes nie ma zamiaru nikomu mydlić oczu i po raz kolejny przygotowuje rugbistów na najgorsze. – Niewykluczone, że chłopaki będą musieli sięgać do własnych kieszeni – przyznaje. Jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce, niezbędna jest gra doświadczonych rugbistów. Powód? Tylko oni będą w stanie uszczuplić domowe budżety i dokładać do sportu, który uprawiają dla przyjemności. Zwrot kosztów przyjazdu oraz ekwiwalent za grę był niezbędny dla zawodników z Czech, dlatego Samel przyznaje, że powrót Jarosława Tomczika jeszcze w tym sezonie jest nieosiągalny. Prezes bardziej niż na pierwszej drużynie koncentruje się na prowadzonym przez siebie zespole kadetów, który tworzą młodzi zawodnicy Juvenii oraz rugbiści z Nowego Sącza. – Mamy dobry zespół, który prawdopodobnie zagra w lipcu w finale olimpiady młodzieży – argumentuje Samel.
Artur Gac
Kajetan Cyganik odzyskuje sprawność po poważnej operacji kolana Zadanie pozyskiwania środków finansowych spoczywa między innymi na Kajetanie Cyganiku, ale rugbista ma teraz na głowie powrót do pełnej sprawności. Niespełna dwa tygodnie temu poddał się operacji rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego. Mocne naderwanie uszkodziło jeszcze łąkotkę, której nie udało się zszyć i konieczne okazało się jej całkowite wycięcie. Zawodnik usłyszał, że za 20 lat może spodziewać się przyspieszonych objawów zmian zwyrodnieniowych w kolanie, ale na razie myśli o tym, co przyniesie kolejny tydzień. Z taką bowiem częstotliwością zmieniają się etapy rehabilitacji. – Na razie głównie leżę i siedzę, bo choć poruszam się o kulach, to przemieszczanie się jest niewskazane. Obszar moich przechadzek to pokój, kuchnia i łazienka – śmieje się 27-letni skrzydłowy. Obecne ćwiczenia polegają na lekkim przekręcaniu i podnoszeniu nogi oraz skłonach, a wszystko to przy napiętym mięśniu. Do tego od kostki do połowy uda cały czas założony jest stabilizator, ściągany 4 lub 5 razy na czas trwających po pół godziny ćwiczeń. Potem zawodnik robi kompres, którym chłodzi nogę przez około kwadrans. – Te statyczne ćwiczenia mają przywrócić ruchomość w kolanie, a do tego spowodować, by mięśnie nie odwykły. Dużo czasu nie upłynęło, ale widzę już dosyć spory zanik mięśni – przyznaje. Przed Cyganikiem we wtorek kolejna konsultacja lekarska. Wtedy lekarz powinien zmienić na stabilizatorze kąt zgięcia kolana z 30 na 60 stopni. – Czuję, że są postępy. Noga boli coraz mniej, jest coraz bardziej sprawna i robią się krwiaki, a to podobno dobry znak – przekonuje i czeka już na rzucenie kul w kąt. – To nastąpi w szóstym tygodniu i wtedy na nowo będę uczył się chodzić. Niewiele później zacznę normalne ćwiczenia na siłowni – cieszy się rugbista, ale bieżący sezon jest już dla niego stracony.
Źródło: Dziennik Polski