Juvenia podejmuje dzisiaj Skrę Warszawa w meczu rewanżowym finału play-off. Bliżsi powrotu do ekstraligi są krakowianie, którzy w stolicy wygrali różnicą pięciu punktów.
Przed drużyną duetu trenerskiego Roy Jenks i Marek Odoliński najważniejszy mecz sezonu, który zadecyduje, czy po dwóch sezonach gry w pierwszej lidze „Smoki” wrócą do krajowej elity.– Zwycięstwo w Warszawie, choć nieznaczne, na pewno daje nam przewagę psychologiczną nad zespołem Skry. Jednocześnie nie możemy podpierać się tą zaliczką, bo wystarczą dwa rzuty karne lub akcja z przyłożeniem i podwyższeniem, aby goście odrobili stratę – motywuje kolegów doświadczony Konrad Jarosz, łącznik młyna.
– Nie mamy nic do stracenia i zagramy o pełną stawkę. Wynik jest na styku, więc damy z siebie wszystko. Od piątku jesteśmy w Krakowie, a to o czymś świadczy. Zagramy najmocniejszym składem, z wyjątkiem wykluczonego z powodu kontuzji barku Wojciecha Kucharka – zapowiada Tomasz Borowski, trener Skry.
Jeśli wierzyć szkoleniowcowi gości, wpływ na niekorzystny wynik w Warszawie miało nieodpowiedzialne zachowanie osób, w przeszłości związanych z klubem. – Tuż przed meczem spotkała nas duża przykrość ze strony byłych działaczy, jakiej nie życzyłbym nawet największemu wrogowi. Ta sytuacja miała duży wpływ na naszą postawę – twierdzi Borowski i przyznaje, że w szeregach Juvenii najbardziej obawia się dyspozycji byłego reprezentanta Polski Jarosza: – To kluczowa postać, mózg drużyny, który daje Juvenii 50 procent jakości. My niestety nie posiadamy tak klasowego rugbisty – ubolewa szkoleniowiec.
Krakowianie planują zaskoczyć rywala zmodyfikowanym stylem rozgrywania akcji. – Chcemy zrobić widowisko, a więc przyspieszyć mecz, angażując do tego naszych dobrych biegaczy. Skra bardzo dobrze broni, dlatego trzeba rozproszyć ich defensywę – zdradza gracz formacji młyna Marcin Siemaszko.
Źródło: Dziennik Polski