Rugbiści Salwatora Juvenii po serii ośmiu zwycięstw w lidze wrócili na tarczy z Poznania. Jednak dzięki bonusowi za nikłą porażkę wciąż przewodzą w tabeli.
Ostatni mecz w tym roku miała potwierdzić formę krakowian, a jednak przysporzył bólu głowy przed zimową przerwą. Arka Gdynia zrównała się liczbą punktów z krakowianami, a czai się jeszcze Lechia Gdańsk. To właśnie od porażki z gdańszczanami Juvenia rozpoczęła sezon, ale z każdym kolejnym meczem zyskiwała status objawienia ligi. W obozie krakowian nikt nie zwiesza głów. – Porażkę z Lechią ponieśliśmy na inaugurację sezonu, a później w lidze nie było na nas mocnych. Teraz rundę wiosenną też rozpoczęliśmy od przegranej i nie mamy nic przeciwko, by powtórzył się scenariusz z jesieni – mówi Jarosz.
Sobotni pojedynek rozgrywano w śniegu i ciężkie warunki były dodatkowym przeciwnikiem. W tej scenerii lepiej w mecz czuli gospodarze i zanim goście odzyskali wigor, to poznaniacy ustawili przebieg spotkania. – Przegraliśmy nieporadnością w pierwszych kilkunastu minutach i choć drużyna zaczęła dochodzić do głosu dzięki punktom Wojciechowskiego i Jarosza, to straty nie udało się już odrobić – przyznał Grzegorz Falk, który z powodu kontuzji nie mógł pomóc kolegom.
Bardziej dosadny był Jarosz, zdobywca pięciu „oczek”: – Przez kwadrans w ogóle nie graliśmy, tylko byliśmy na boisku. Szkoda przegranej w Poznaniu, bo można było ostatnim meczem w tym roku umocnić się na pozycji lidera.
Posnania – Salwator Juvenia Kraków 21:14 (12:0)
Punkty: Buhało 11, Nowak, Borowczak po 5 – Wojciechowski 9, Jarosz 5.
Juvenia: Nawrot (Nowak), Odoliński, Gajda (Głowacki), Jóźwik (Mączka), Świadek (Kiraga), Budka (Ingarden), Leroch, Jasiński, Jarosz, Wojciechowski, Zawojski (Cyganik), Jacek Bielawski (Bielawski), Smoleń, Marcin Sokołowski, Maciej Sokołowski.
Sędzia: Leszek Kościelniak.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków