Rugbiści Salwatora Juvenii pokazali dwa różne oblicza, ale zwyciężyli Czarnych Pruszcz Gdański i zachowali pozycję lidera I ligi
Zanim akcją meczu popisał się Konrad Jarosz, w pierwszych czterdziestu minutach kibice przecierali oczy ze zdumienia. Momentami to walczący o ligowy byt gospodarze nacierali. – Przez kilkanaście minut łapaliśmy właściwe tempo, a w tym czasie rywale faktycznie, parokrotnie siedzieli na naszej połowie. Nic jednak nie zdziałali, bo mieliśmy szczelną defensywę – ocenił Grzegorz Falk, zawodnik II linii młyna i reprezentant Polski.
Tak grający pierwszą połowę krakowianie byli w stanie tylko raz położyć piłkę na polu punktowym rywala. Po skutecznym podwyższeniu wyszli na prowadzenie. Częściowo usprawiedliwia ich podróż, bo na niespełna dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego dopiero wysiadali z pociągu i naprędce rozprostowywali kości po całonocnej jeździe. Pustki w klubowej kasie nie pozwoliły, by na Pomorze lider udał się pociągiem klasy InterCity.
W przerwie trener Andrzej Kozak wydobył drużynę z marazmu. – Przypomniałem zawodnikom cel, jaki sobie założyliśmy – relacjonował szkoleniowiec.
Uwagi poskutkowały, ale akcję na wagę punktu bonusowego krakowianie przeprowadzili dopiero dziesięć minut przed końcem. – Ani przez moment w to nie wątpiłem. Gdyby wyeliminować połowę błędów, to o bonus bylibyśmy bogatsi przed przerwą – zapewniał Kozak.
Czarni Pruszcz Gdański – Salwator Juvenia 0:26 (0:7)
Punkty: Tomczik 11, Jarosz 10, Świadek 5.
Juvenia: Nawrot (Kiraga), Odoliński (Głowacki), Gajda (Jóźwik), Świadek, Falk, Ingarden, Mączka (Nowak), Leroch, Jarosz, Tomczik, Zawojski, Bielawski (Piwnicki), Smoleń (Wojciechowski), Cyganik (Zagórowski), Marcin Sokołowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Artur Gac