Reprezentacja Polski w rugby grała w stolicy jedenaście razy. Warszawa była szczęśliwa na dla naszych zawodników. Częściej wygrywali niż przegrywali – odpowiednio 7:4. W Warszawie odbył się też najsłynniejszy polski mecz rugby, mecz, który obejrzało… 100 tysięcy widzów. Tak, to nie pomyłka. 100 tysięcy! Do dziś, choć rugby na świecie bije rekordy popularności, to jedna z najlepszych frekwencji w historii tej dyscypliny. Dodajmy ponad 100 letniej historii. A wszystko dzięki… kolarzom i Wyścigowi Pokoju – w czasach PRL jednej z najważniejszych imprez sportowych w kraju.
– Tak naprawdę to odbyły się nawet dwa mecze z udziałem polskiej reprezentacji przed tak ogromną publiką. Pierwszy w 1968 roku, drugi w 1969 roku – wspomina Ryszard Wiejski, wówczas jeden z zawodników reprezentacji, później przez wiele lat jej trener.
– Rugby oczywiście nie było tak mocne, by ściągnąć na stadion aż tak wielką liczbę ludzi. Byliśmy „atrakcją” dla kibiców, którzy czekali na stadionie X-lecia w Warszawie na kolarzy jadących w Wyścigu Pokoju. Stąd te 100 tysięcy widzów – dodaje inna legenda polskiego rugby, kolega Wiejskiego z kadry, później kapitan prowadzonej przez niego drużyny, wreszcie następca na stanowisku selekcjonera i największy rywal – Andrzej Kopyt.
– Działacze kolarscy szukali wówczas dyscyplin, które przy okazji wyścigu chciałyby się wypromować, a przy okazji umilić oczekiwanie na peleton. Piłkarze nożni nie chcieli. Nam taka promocja bardzo się opłacała, tak przynajmniej wówczas się wydawało – dodaje Wiejski.
Pierwszy mecz na Stadionie X-lecia przy komplecie publiczności polscy rugbiści rozegrali w 1968 roku. To było w ogóle pierwsze oficjalne spotkanie naszej reprezentacji w stolicy. Dodajmy zakończone pełnym sukcesem. 24 maja 1968 roku Polacy pokonali Szwedów 38:3 w ramach rozgrywek o mistrzostwo Europy, nazwanych później „Pucharem FIRA”.
– Rok później frekwencja na stadionie była jeszcze większa. W 1968 roku chyba nie było na trybunach 100 tysięcy widzów. W 1969 na pewno. Szpilki nie było gdzie wcisnąć – wspomina Kopyt.
– Rzeczywiście ludzi było więcej. Jakby na złość. 40 lat minęło, a ja wciąż nie mogę zapomnieć tego wstydu – dodaje Wiejski.
Polacy zmierzyli się z reprezentacją Francji. W tych samych rozgrywkach co rok wcześniej, ale w najlepszej, tzw. grupie A. Do Polski nie przyjechała pierwsza drużyna „Kogutów”. Raczej młodzieżówka, ale z kilkoma zawodnikami, którzy lada dzień mieli awansować do pierwszej ekipy i na lata zostać gwiazdami francuskiego rugby.
– To musiało się skończyć katastrofą. We Francji rugby to sport numer dwa, a na południu numer jeden. Za jajem biegają tam setki tysięcy zawodników. W Polsce wiadomo, wówczas może kilkuset. My byliśmy amatorami. Oni niby też, bo dopiero zaczynali kariery, ale jaki mieli potencjał – przypomina Wiejski.
– No i jeszcze nasz trener Zbyszek Janus popełnił niewybaczalny błąd jeśli chodzi o dobór zawodników. Wcześniej pojechał oglądać mecz Francuzów z Czechami. Wrócił i stwierdził, że remis jest w zasięgu. Postawił więc na skład bardzo ofensywny, ale słabiej broniący. Przynajmniej jemu tak się wydawało – dodaje Kopyt.
Wiejski: Jaki tam ofensywny. Skład był bez sensu i tyle. Pamiętam, że jeden z kolegów ze Śląska zagrał w reprezentacji, „bo znał francuski” i miał nam podpowiadać, co szykują rywale. To musiało się skończyć katastrofą.
Kopyt: No i skończyło. Byli dla nas za szybcy, zbyt dobrze wyszkoleni. Poziom ich gry przewyższał nasz o dwie klasy. Przegraliśmy 0:67. Najbardziej znany po tym meczu był z Polaków Paweł Smaczny (późniejszy bardzo znany dziennikarz sportowy). Co chwilę, po przyłożeniu Francuzów rozpoczynał grę kopem z środka boiska.
Wiejski: A mecz był transmitowany przez Telewizję Publiczną. Co za wstyd. Na trybunach cała rodzina, znajomi. No i te 100 tysięcy ludzi.
Kopyt: A na trybunie honorowej najwyższe władze państwowe.
Wiejski: No i jeszcze te idiotyczne przerwy. Ten etap Wyścigu Pokoju był rozgrywany wokół Warszawy. Kolarze wjeżdżali na stadion kilka razy. My na ten czas… przerywaliśmy mecz. Słowem kabaret.
Kopyt: Do śmiechu nam jednak nie było. Naszym trenerom i prezesom też. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Prezes telewizji stwierdził, że rugby nie zagości już nigdy na antenie.
Wiejski: Premier Józef Cyrankiewicz ponoć wezwał do siebie szefa sportu Włodzimierza Reczka. Ten wezwał prezesa związku. Zrobiła się straszna chryja. No bo jak to może być. Święto ludzi pracy, nasi kolarze dają łupnia tym ze zgniłego zachodu, a tu przyjeżdżają „kapitaliści” i tak strasznie leją inną polską reprezentację. Rugby na długie lata straciło wszelkie szanse rozwoju. No bo po co wspierać dyscyplinę, w której nie można pokonać Francuzów, czy Anglików.
Wiejski i Kopyt dziś wspominają tamten mecz z rozrzewnieniem. Mogą się chwalić, że zagrali przeciwko wielu późniejszym gwiazdom światowego rugby. Jedna z nich Jean Claude Skrela przyjeżdża zresztą do Polski bardzo regularnie.
W 1969 Skrela grał w trzeciej linii młyna. W 1977 roku, na uwieńczenie kariery zawodniczej, zdobył z Francją Puchar Sześciu Narodów, wygrywając wszystkie mecze turnieju (tzw. Wielki Szlem). W 1999 roku Francja, ze Skrelą w roli trenera wywalczyła wicemistrzostwo świata w rugby. Dziś syn Jeana Claude, Dawid jest jednym z najbardziej znanych tamtejszych rugbistów. A Jean przyjeżdża do Polski szkolić naszych trenerów. Na meczu z Belgią też pewnie będzie. Ale tym razem to Polska będzie górą…
Mecze reprezentacji Polski w Warszawie:
24.05.1968 – Mistrzostwa Europy
Polska – Szwecja 38:3 (14:0).
Punkty dla Polski: Zbigniew Górzyński 9, Krzysztof Roguski 6, Włodzimierz Całka 6, Zbigniew Janus 5, Andrzej Kopyt 5, Mieczysław Opieka 3, Kazimierz Sasin 3, Andrzej Tempczyk 3
12.05.1969 – Mistrzostwa Europy
Polska – Francja 0:67 (0:28)
08.10.1972 – Mistrzostwa Europy
Polska – Czechosłowacja 23:9 (7:9) – Mistrzostwa Europy
Punkty: Włodzimierz Całka 6, Kazimierz Sasin 3, Krzysztof Mańko 4, Ryszard Banaczek 4, Jan Chmielewski 4, Jerzy Klockowski 2.
22.04.1973 – Mistrzostwa Europy
Polska – Portugalia 35:13 (7:6)
Punkty: Jerzy Klockowski 16, Jan Jagieniak 4, Krzysztof Mańko 4, Kazimierz Olejniczak 4, Mirosław Górzyński 4, Ryszard Banaczek 3.
03.11.1974 – Towarzyski
Polska – Czechosłowacja 4:3. Punkty: Jan Jagieniak
04.05.1975 – Mistrzostwa FIRA (rozgrywki europejskie)
Polska – RFN 29:6 (10:6).
Punkty: Krzysztof Mańko 12, Jan Jagieniak 8, Czesław Jagieniak 7, Jerzy Klockowski 2.
23.10.1977 r – FIRA
Polska – Włochy 12:6 (3:6)
Punkty: Bogusław Kruszyński 8, Czesław Jagieniak 4.
11.05.1978 – Towarzyski
Polska – Bułgaria 54:0 (18:0)
Punkty: Bogusław Kryszyński 14, Jerzy Milart 8, Andrzej Kuć 8, Krzysztof Ciesielski 4, Zbigniew Dąbrowski 4, Jerzy Jabłoński 4, Grzegorz Gąsiorowski 4, Eugeniusz Gołąb 4, Marek Stachórko 4.
21.05.1978 – FIRA
Polska – Hiszpania 22:28 (14:12).
Punkty: Zbigniew Kasiński 8, Jan Jagieniak 4, Krzysztof Krac 4, Kazimierz Zaniewski 4, Bolesław Malarczyk 2.
10.10.1982 – FIRA
Polska – Holandia 6:13 (6:3)
Punkty: Zbigniew Kiciński 6.
16.05.1984 – FIRA
Polska – Francja 3:19 (3:3)
Punkty: Mirosław Mańkowski 3.
Źródło: PolskaBelgia.pl