Fetę z okazji historycznego awansu rugbistów Juvenii do strefy medalowej zmąciło Ogniwo Sopot, które dzień przed meczem odmówiło przyjazdu pod Wawel. – Okazali kibicom brak szacunku – denerwował się Andrzej Kozak, trener Juvenii.
W Krakowie od dwóch tygodni przygotowywano się do meczu, który kończył sezon zasadniczy. Juvenia już wcześniej zapewniła sobie miejsce w play-off, a goście z Pomorza byli pewni utrzymania w I lidze. Dlatego sobotę okrzyknięto świętem kibiców. Liczne atrakcje (m.in.: pokaz tańca wojennego znanego pod nazwą Haka, rozdanie kilkunastu minipiłek do rugby i darmowe piwo) przyciągnęły na trybuny prawie tysiąc fanów, którzy czekali na ciekawy mecz i zwycięstwo nad Ogniwem.
Zdecydowało głosowanie
Przed godz. 13 spiker zakomunikował, że misternie przygotowany plan legł w gruzach. Sopocianie już na piątkowym treningu (podobno w drodze głosowania) zdecydowali, że oddają mecz walkowerem i w ogóle nie wyruszyli do Krakowa. Jan Kulig, dyrektor Ogniwa, nie kryje zdenerwowania tą decyzją. – To amatorszczyzna i skrajnie niesportowe zachowanie. W poniedziałek będę oczekiwał wyjaśnień, bo nie chcę firmować swoim nazwiskiem takiej samowolki – denerwował się Kulig.
Kozak: – Współczuję panu Kuligowi, bo w środowisku rugby cieszy się szacunkiem. Na pewno bardzo go to ubodło.
Zbulwersowany zachowaniem rywali był także Jerzy Włodarczyk, trener przygotowania lekkoatletycznego Juvenii. – Takie ekscesy związek powinien ukrócić. W ten sposób krzywdzi się dyscyplinę, która dopiero buduje wizerunek – przekonywał Włodarczyk.
Na szczęście dla krakowian, kibice zamiast opuszczać stadion, zaczęli emocjonować się meczem rugbistów Juvenii, którzy podzielili się na dwie drużyny i zagrali 2 x 15 minut. Przyjacielska potyczka nie stała na najwyższym poziomie, ale kilka akcji przyjęto z entuzjazmem. Brakowało zawodników z Czech, którzy po informacji z Sopotu w piątek późnym wieczorem wrócili do ojczyzny. – Dzięki temu dostaną tylko zwrot kosztów przejazdu – zaznaczył Leszek Samel, prezes Juvenii.
Po gierce na boisko weszły dzieci, które przez kilkanaście minut bawiły się piłką do rugby. Z kolei nieco starsi kibice mieli szansę przekonać się, czym jest szarża i w jaki sposób należy chronić piłkę przed rywalem. Największą atrakcją były jednak kopy między słupy. Kibiców podbudowały pudła rugbisty Marka Odolińskiego, z którego dworowali sobie koledzy. – Zrobiliśmy dla kibiców wszystko, co było w naszej mocy – przekonywał Kajetan Cyganik, menedżer i zawodnik Juvenii.
Krakowianie zaskoczą w półfinale
Zaraz po meczu trener Kozak żył już mikrocyklem treningowym przed półfinałowym meczem w Gdyni z Arką (13 lub 14 czerwca) i zapowiedział niespodzianki. – Mamy trzy nowe zagrywki, które teraz dopracujemy do perfekcji i zaskoczymy nimi rywali – uważa szkoleniowiec.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków